Moja dusza pachnie tobą

rozmowa z Aleksandrą Steć

  • 31 Maj 2019

Paweł Majcherczyk: Profil na Facebooku „Moja dusza pachnie Tobą” obserwuje ponad 120 tysięcy osób, jak sądzisz, co jest takiego w Twoich tekstach, że trafiają one do tak szerokiego grona odbiorców?

 

Aleksandra Steć: Myślę, że moje teksty są po prostu szczere, trafiają do wrażliwych osób, które z łatwością odczują czy to, co ktoś tworzy jest autentyczne czy też nie. Na moją stronę nie trafiają osoby przypadkowe. Ona zrzesza ludzi o podobnych poglądach, wartościach, takich, którzy chcą czytać i pisać o tym, co przez resztę świata – zdaje się gdzieś zostało zgubione. W moich tekstach nie ma nic nadzwyczajnego. Pisałam o tym, co jest dla mnie ważne, co stanowi istotę życia, pojawili się ludzie, którzy zaczęli się z tym utożsamiać i tak moja strona stała się stroną nazwijmy – chociaż nie lubię tego słowa – popularną.

 

Najpierw był blog, później teksty znalazły miejsce w książce tak samo zatytułowanej „Moja Dusza Pachnie Tobą”, obecnie wyszły jeszcze dwie książki (dwa tomy) „Dotyk Twoich słów” oraz tomik poetycki „Wrażliwość rzeczy martwych”. Obecnie średnie nakłady książki poetyckiej, które oferują wydawnictwa, to ok. 250-500 egzemplarzy. Mogłabyś powiedzieć o swoich początkach drukowania pierwszej książki, w jakim nakładzie się ona rozeszła (w przybliżeniu)? Czy były (są) dodruki?

 

Zdradzę tylko tyle, że ilość egzemplarzy, którą wymieniłeś, po premierze pierwszej książki sprzedała się w jeden weekend, co było dla mnie ogromnym zaskoczeniem. Jeśli chodzi o „dodruki” to książki są drukowane cały czas, na bieżąco, gdyż mimo że minęło ponad dwa lata od premiery książki „Moja dusza pachnie Tobą” to zainteresowanie zarówno moją pierwszą książką, jak i kolejnymi stale rośnie, co jest dla mnie kolejnym ogromnym i zarazem niezwykle miłym zaskoczeniem.

 

Nie chciałabyś się związać z jakimś wydawnictwem? Mieć swoje spotkania autorskie?

 

Nie. Za bardzo cenię sobie indywidualizm, wolność w tworzeniu i decydowaniu o wszelkich aspektach związanych z własną twórczością. Udało mi się też z bliskimi, zaufanymi osobami otworzyć własne wydawnictwo, więc nie odczuwam potrzeby wiązania się z innym. Żadne z wydawnictw, które proponowały mi współprace nie zaoferowały mi niczego, czego nie mogłabym zrobić czy zdobyć sama.

Spotkania autorskie nie są organizowane, gdyż obecnie nie mogę brać w nich udziału. Nie uważam, żeby tego typu imprezy stanowiły priorytet w mojej pasji. Najważniejsze jest pisanie i to, co chcę przez nie ludziom przekazać, reszta stanowi dodatek. Chętnie spotkałabym się z Czytelnikami, ale na wszystko przyjdzie czas.

  

Jakiś czas temu w środowisku młodoliterackim była gorąca dyskusja na temat instapoezji, że szkodliwa, głupkowata... krótko mówiąc, że banalne treści szkodzą wizerunkowi współczesnej poezji. Jakie masz podejście do instapoezji? Czy faktycznie ta krytyka jest zasadna?

 

Szczerze mówiąc - to zupełnie ominęła mnie ta dyskusja, nawet nie zauważyłam, że gdziekolwiek ten temat został poruszony.

Nigdy nie ośmieliłabym się nazwać czyjejś twórczości jako „głupkowatej” czy „szkodliwej”, o ile nie wiąże się z promowaniem agresji, nękaniem, wyśmiewaniem, nie jest „hejtem” czy ogólnie mówiąc tzw. „mową nienawiści”. Myślę, że to jest bardzo piękne, że młodzi twórcy mają możliwość wyrażać siebie na portalach społecznościowych i nie mam tu na myśli jedynie pisania. Dotyczy to każdego rodzaju sztuki. Zobacz. Ani Ty ani ja, jako nastolatkowe – nie mieliśmy takiej możliwości. Nie mogliśmy pokazać wiersza szerokiemu gronu odbiorców, jednocześnie pozostając anonimowi. Młodzi twórcy teraz taką możliwość mają i wcale się nie dziwię, że z niej korzystają. Zawsze jest ktoś, kto jest w czymś pierwszy. Nieważne czy jest to jedna osoba czy grupa osób. Zaczynają coś, co wywołuje różną reakcją ludzi, a później się okazuje, że inni idą za nimi i tak coś, co początkowo było czymś niecodziennym czy nadzwyczajnym, staje się środkiem, z którego korzysta większość.

A czy tematy, które poruszają są banalne? Myślę, że nie. Po pierwsze dlatego, że dla każdego coś innego jest ważne. Po drugie – nigdy nie wiemy, co tak naprawdę autor miał na myśli i często w pozornie czymś prostym, kryje się bardzo ważny przekaz. Po trzecie czas płynie, wszystko idzie do przodu więc nie oczekujmy od młodych twórców, że będą pisać o tym, o czym pisało się kilka wieków temu. Pozwólmy każdemu pisać o czym chce, a Czytelnicy ocenią czy tematy trafiają do ich serc czy tak jak to powiedziałeś - są „banalne” i niewarte uwagi. Osobiście jeśli miałabym do wyboru poezję dotyczącą banalnego tematu, ale szczerą i wyrafinowaną, ale niekoniecznie autentyczną, to zdecydowanie wybrałabym tę pierwszą. To się po prostu czuje. Poezja jest przecież nie tylko po to, żeby ją rozumieć, ale przede wszystkim po to, żeby ją czuć.

Natomiast jeśli pytasz mnie o zdanie czy „Instapoezja” szkodzi wizerunkowi współczesnej poezji, to odpowiem, że nie, gdyż to właśnie ona stanowi jej część. I na tym chyba zakończę, bo już i tak dość wyczerpująco ujęłam ten temat.

 

Prowadząc warsztaty z emisji głosu, często zwracam uwagę jak istotne jest polubienie swojego głosu, wystąpień publicznych... Czytając Twoje teksty, również mam takie wrażenie, że wiele z nich ma charakter afirmacji. Mają cechy wzmacniające, dowartościowują czytelników. Czy psychologia, którą studiowałaś ma wpływ na Twoją twórczość?

 

Psychologia na pewno ma wpływ na moją twórczość, gdyż mam ją we krwi, aczkolwiek nie jest celowo wykorzystywana w moich utworach. Ciężko mi się ustosunkować do stwierdzenia czy moje teksty zawierają cechy afirmacji. Nie jestem obiektywna w ocenie swojej twórczości. Niemniej jednak jeśli moje słowa komuś pomogły, w jakimś stopniu dodały siły w trudnym okresie życia czy sprawiły, że jego poczucie własnej wartości wzrosło, zmotywowały go do działania, czy pozwoliły uwierzyć, że istnieje dobro i to dobro go jeszcze w życiu spotka – to nie ma dla mnie jako artystki lepszej nagrody i piękniejszego komplementu.

Paweł Majcherczyk

Powrót