Ponad ciemność

relacja ze spotkania poetycko-muzycznego w Jasienicy, dn. 3.11.18r.

  • 5 Listopad 2018

Uczestniczyliście kiedyś w spotkaniu poetyckim zorganizowanym przez księdza w parafialnym budynku? Ja dotąd nie uczestniczyłam. Co więcej, nawet nie słyszałam, żeby takie zostało zorganizowane i  to zarówno w mojej poprzedniej parafii w Wielkopolsce, jak i w obecnej w Małopolsce. O ks. Leszku Łysieniu – proboszczu parafii w Jasienicy (k. Bielska-Białej) organizującym spotkania poetycko – muzyczne w przykościelnej kawiarni Filo dowiedziałam się już jakiś czas temu od znajomych. Na internetowej stronie parafii w relacji z otwarcia kawiarni dn. 12.05.br. cel jej założenia tak został określony: „Jasienicka kawiarenka, która swą nazwą nawiązuje do filozofii, ma być miejscem spotkań przy kawie i ciastku, ale także myślenia, inspirujących i twórczych rozmów.” 

Nie sądziłam, że dane mi będzie osobiście zweryfikować  bardzo dobre opinie na temat tego miejsca i jego inicjatora. A jednak na zaproszenie Oli Danielewicz 3 listopada wybrałam się „w ciemno” do maleńkiej Jasienicy na spotkanie zatytułowane - „ponad ciemność”.

   W listopadowy, dżdżysty, sobotni wieczór ostatnią rzeczą, na jaką ma się ochotę to wystawienie nosa z domu. Tak sobie myślałam idąc na to spotkanie. Widok wioski pogrążonej w mrokach i deszczu tym bardziej potęgował moją ciekawość,  czy i co ewentualnie przyciągnie na nie mieszkańców?  Osoba ks. Leszka?  O którym tyle dobrego słyszałam, na czele z jego miłością do poezji. Czy może koncert Oli Danielewicz i Jarka Kąkola? Przecież to niemożliwe, że poezja… Kogo obchodzi dzisiaj poezja? - wciąż to słyszę (najczęściej z ust samych poetów). Zatem, drodzy poeci (niedowierzający w siłę poezji), niemała sala pękała w szwach od ludzi. Zabrakło krzeseł. Gospodarze zrobili wszystko, żeby goście poczuli się niemal jak w domu – zostali indywidualnie przywitani, usadowieni za stołami, poczęstowani gorącą herbatą, kawą i pysznym ciastem. Niektórzy byli kolejny raz, niektórzy, tak jak ja, pierwszy. Profesorowie, lekarze, gospodynie, małżeństwa w średnim wieku, młodzi i starzy, księża, siostra zakonna. Spełnione marzenie każdego autora… tak sobie myślałam wbita – jak wszyscy inni - ze wzruszenia w krzesło. Ks. Leszek przy akompaniamencie gitary recytował z pamięci wiersze: Zbigniewa Herberta („Testament”, „Brewiarz”, „Przesłanie Pana Cogito”, „Modlitwa Pana Cogito podróżnika”), Czesława Miłosza („Do Józefa Sadzika”, „Sens”, „Wiara”, „Nadzieja”, „Miłość”), Bolesława Leśmiana („Za grobem”), Haliny Poświatowskiej („***Kto potrafi…”) i Anny Kamieńskiej („Prośba”). Ola Danielewicz śpiewała niemalże jak anioł piosenki do wierszy Herberta, Jacka Kaczmarskiego, Karola Wojtyły. A Jarek Kąkol wplatał między ich wystąpieniami po mistrzowsku swoje aranżacje ułożone do wierszy Jana Lechonia („Gniew”, „Pytasz, co w moim życiu”, „Rozchyl tylko raz zasłonę”) i innych autorów („Czasomierz” Iwony Urbańczyk, „Ballada o więźniu w Reading” Oskara Wilde’a).

   Od kilku lat uczestniczę w różnych spotkaniach poetyckich, organizowanych zarówno w pięknych, zabytkowych wnętrzach, jak i w skromnych salach, w dużych miastach i małych miejscowościach. I wiem, że najlepszym wyznacznikiem powodzenia przekazu poezji jest energia, jaka wytwarza się wśród uczestników spotkania.  Bez wątpienia temu wspaniałemu trio udał się ten przekaz perfekcyjnie. Nikt z nich nie gwiazdorzył, tylko skupiał się na przekazaniu sensu i ducha poezji. Był to wieczór pełen refleksji nad obecnością w życiu człowieka ciemności-zła i światła-dobra, utożsamianego często w wierszach z Bogiem; wieczór zadumy nad kruchością istnienia, nad czasem i śmiercią, wobec których wszyscy jesteśmy równi.  Na twarzach zasłuchanych ludzi malował się błogi spokój, a w oczach odbijały się ich myśli. Tak jakby otworzyło się nam okno na inną, nieziemską rzeczywistość… i zostaliśmy oblani jej światłem. Jedna z uczestniczek spotkania skomentowała je na Facebooku słowami: „Było cudownie! Nasze serca, nasze myśli, nasze dusze odpłynęły”. 

Nie pamiętam, kiedy ostatni raz jakiś artysta podczas swojego występu doprowadził mnie do łez ze wzruszenia, a piosenka Oli do wiersza Herberta pt. „Do Marka Aurelego” wycisnęła ze mnie ich kilka. Zostawiam Was z nim – 

Dobranoc Marku lampę zgaś
i zamknij książkę Już nad głową 
wznosi się srebrne larum gwiazd
to niebo mówi obcą mową
to barbarzyński okrzyk trwogi 
którego nie zna twa łacina
to lęk odwieczny ciemny lęk
o kruchy ludzki ląd zaczyna

bić I zwycięży Słyszysz szum
to przypływ Zburzy twe litery
żywiołów niewstrzymany nurt
aż runą świata ściany cztery
cóż nam - na wietrze drżeć
i znów w popioły chuchać mącić eter
gryźć palce szukać próżnych słów
i wlec za sobą cień poległych

więc lepiej Marku spokój zdejm
i ponad ciemność podaj rękę
niech drży gdy bije w zmysłów pięć
jak w wątłą lirę ślepy wszechświat
zdradzi nas wszechświat astronomia
rachunek gwiazd i mądrość traw
i twoja wielkość zbyt ogromna
i mój bezradny Marku płacz

 

Leszek Łysień - ur. 1963 r. w Andrychowie, święcenia kapłańskie przyjął w 1988 w Krakowie. Doktor filozofii, kapłan diecezji bielsko-żywieckiej. Studia w Papieskiej Akademii Teologicznej na wydziale filozoficznym i teologicznym. Doktorat z filozofii obronił w 2000 roku. Wykładowca metafizyki, filozofii Boga, filozofii religii, antropologii filozoficznej w Instytucie Teologicznym w Bielsku - Białej. Autor licznych publikacji książkowych, m.in.: „Bóg, rozum, wiara” (Kraków 2003); „Religia, ateizm, wiara” (Kraków 2004); „Wędrówki po metafizyce” (Kraków 2005); „Na tropach człowieka” (Kraków 2009). Ponadto autor kilkudziesięciu artykułów naukowych i popularnonaukowych, uczestnik wielu sympozjów i konferencji naukowych. Tłumacz języka niemieckiego. W swoim dorobku ma tłumaczenia dzieł Karla Rahnera i Hansa Urs von Balthasara oraz Legendy krakowskie.

Aleksandra Danielewicz – ur. 1984r. w Żywcu. Kobieta uzdolniona artystycznie: śpiewa, gra na gitarze, tworzy zielniki i przepiękne bukiety. Jest wspaniałą mamą 4-letniej Hani i cudowną żoną. Pracuje w Gminnym Ośrodku Kultury w Ślemieniu, gdzie mieszka. Autorka bloga o literaturze  mysli-wrazenia-interpretacje.

Jarosław Kąkol – ur. 1960r. w Węgierskiej Górce. Człowiek wielu talentów i profesji. Wokalista, gitarzysta, założyciel i lider zespołu Małe Kino. Hodowca gołębi pocztowych. Artysta-rzemieślnik, budowlaniec. Mieszka w Wieprzu k. Żywca.  

 

Agnieszka Sroczyńska

Powrót

zdjęcia autorstwa Marka Danielewicza