Krzysztof Mich

Pedagog specjalny, dziennikarz, fotografik. W wieku ośmiu lat stracił oboje rodziców. Wychował się na podwórkach warszawskiej Pragi. 

Pracował w Expressie Wieczornym, Maximie, Super Expressie, Tygodniku Kryminalnym. Współtworzył pierwszą edycję miesięcznika Gentleman

W 2015 r. Zaułek Wydawniczy Pomyłka wydał jego, mocno osadzony w Antyku, tom poetycki Kamień przewiązany trawą.

Autor albumu fotograficznego Moje miasto Praga oraz zdjęć do poetyckiego e-booka Takie zwykłe praskie madonny oraz multimedialnych projektów 44 odbicia Warszawy, Odbicia Pragi, One day in Calisia, w których do jego zdjęć Paweł Łęczuk napisał wiersze. W 2016 r. projekt One day in Calisia ukazał się w formie książkowej.

 

Humberstone - cmentarz

zajęte już wszystkie miejsca
PIT-stopy zasłonięte parawanami
jak na plaży wyniesionego otworem gór oceanu
rozluźnione muskuły schną w sztolniach
kapsułach czasu przeszłego

wpół zagrzebane w piachu lalki
z żywego kiedyś plastiku
czekają na swoje wnuki
ziarna kwarcu błyszczą w ich oczach jak łzy

na zbitych deskach nie siadają ptaki
resztki mięsa rozwiał wiatr
wapń utrwalił śmierć

nazwiska kruszeją
w pamięci

 

Humberstone - kościół

napisali że jest tutaj
nieudolne graffiti zaschło
wycięte serce zarosła nieprzyjazna tkanka
jak dżungla wrak samolotu

podobno był z kobietą
nie wiem skąd przyszła
nikt o tym nie mówi
może przypłynęła z Ankony lub Kordoby
może uciekła przed pejczem gaucho
była i została z nim
jak dwunastu bezimiennych apostołów
przed drzwiami otwartymi na nieskończoność
jak świadectwo z czerwonym paskiem
ostrzeżenie dla nadchodzących
którzy go porzucili pisząc
bóg
na łusce suchej farby
nietrwałe epitafium
klepsydra uciekinierów
jak szyderstwo ukrzyżowane
opisane trzema słowami

tutaj jest bóg

porzucony przez ludzi
samotny jak oni

 

Humberstone - lokomotywa

już tylko popiół w brzuchu żelaznego wieloryba
rozdarte trzewia wysychają na słońcu
tran z nich nie wycieknie nie wsiąknie w piasek
nie spłynie po czaszce wołu nie wzmocni

nawet jeśli zbierzesz najtłustsze krople
nie zrobisz z nich lampy
przy której cielsko
stęknie westchnie zakaszle

już zdechło
rozpoczął się nowy rozkład
możesz tylko coś gwizdnąć lub machnąć
chorągiewką

 

pod bunkrami w Skagen

z Rzymu do Skagen jest dwa i pół tysiąca kilometrów
napisano na granitowym słupie przed morską latarnią
pytam Eigila czy przyjeżdżają tu Rzymianie
uśmiecha się i mówi że dawno tu nie byli
kiedyś przywozili ich Wikingowie
związanych rzemieniami jak szynki

szynki w Skagen mają żółty kolor i czerwone dachy
podają w nich kanapki ze śledziem aquavit i piwo
kanapek z szynką nie ma
na plaży w Skagen wiatr
zdziera czapki z głów spacerowiczów
Wikingowie zdzierali je pokonanym
razem ze skórą

skórą bunkrów jest beton
gruby na metr
bunkry na wydmach czekają
na starcie mocy ciemnej i jasnej
bitwę Dawida z Goliatem zwiastuje
wrzenie fal na krańcu cypla
Morze Północne broni się
Bałtyk łaknie świeżej krwi

 

z cyklu: Opisanie świata

niedziela w Damaszku

wstań wyjdziemy z Dżaraman i pójdziemy na lody
założysz wreszcie swą białą koronkową chustę
nosiłaś ją tak dumnie
jak Panna Młoda przed meczetem Umajjadów
przyjechałem wtedy do twego Ojca na czaj binana
pamiętasz ?
przechylając głowę niechcący odsłaniałaś włosy
śmiałaś się że nie lubię zmiętej herbaty

na bazarze Al Hamidiya pusto dzisiaj
jak na naszym codziennym placku sadż 

przebierz się - pójdziemy do lodziarni Bakdash
jak nasi rodzice i pradziadowie

nikt nie przyjedzie

zamiast szurania rannych turystów
słyszałem tylko stukot podkutych butów
ale teraz jest cicho
jak w naszym sklepie
jak w grobie Jana Chrzciciela

już opadł kurz
ołowiane pestki leżą na kamieniach pamiętających
wycieńczonych jeńców z Karbali

drewniane pałki
na pewno poszły w ruch
miarowo ubijają na białą zimną maź
mleko karmiących matek
dziarscy chłopcy wprawieni w ubijaniu
wyćwiczonymi ruchami
podnoszą i opuszczają pałki
raz po raz
zadają razy
jak kowal damasceńskiej stali
aby stała się bardziej wytrzymała
aby stała się twarda

a kiedy już wreszcie ubiją
poleją obficie czerwoną polewą
i z uśmiechem posypią pestkami

nie udawaj że śpisz
i zetrzyj tę szminkę bo spływa ci z ust
jak krew

 

 

Powrót