Pedagog specjalny, dziennikarz, fotografik. W wieku ośmiu lat stracił oboje rodziców. Wychował się na podwórkach warszawskiej Pragi.
Pracował w Expressie Wieczornym, Maximie, Super Expressie, Tygodniku Kryminalnym. Współtworzył pierwszą edycję miesięcznika Gentleman.
W 2015 r. Zaułek Wydawniczy Pomyłka wydał jego, mocno osadzony w Antyku, tom poetycki Kamień przewiązany trawą.
Autor albumu fotograficznego Moje miasto Praga oraz zdjęć do poetyckiego e-booka Takie zwykłe praskie madonny oraz multimedialnych projektów 44 odbicia Warszawy, Odbicia Pragi, One day in Calisia, w których do jego zdjęć Paweł Łęczuk napisał wiersze. W 2016 r. projekt One day in Calisia ukazał się w formie książkowej.
Humberstone - cmentarz
zajęte już wszystkie miejsca
PIT-stopy zasłonięte parawanami
jak na plaży wyniesionego otworem gór oceanu
rozluźnione muskuły schną w sztolniach
kapsułach czasu przeszłego
wpół zagrzebane w piachu lalki
z żywego kiedyś plastiku
czekają na swoje wnuki
ziarna kwarcu błyszczą w ich oczach jak łzy
na zbitych deskach nie siadają ptaki
resztki mięsa rozwiał wiatr
wapń utrwalił śmierć
nazwiska kruszeją
w pamięci
Humberstone - kościół
napisali że jest tutaj
nieudolne graffiti zaschło
wycięte serce zarosła nieprzyjazna tkanka
jak dżungla wrak samolotu
podobno był z kobietą
nie wiem skąd przyszła
nikt o tym nie mówi
może przypłynęła z Ankony lub Kordoby
może uciekła przed pejczem gaucho
była i została z nim
jak dwunastu bezimiennych apostołów
przed drzwiami otwartymi na nieskończoność
jak świadectwo z czerwonym paskiem
ostrzeżenie dla nadchodzących
którzy go porzucili pisząc
bóg
na łusce suchej farby
nietrwałe epitafium
klepsydra uciekinierów
jak szyderstwo ukrzyżowane
opisane trzema słowami
tutaj jest bóg
porzucony przez ludzi
samotny jak oni
Humberstone - lokomotywa
już tylko popiół w brzuchu żelaznego wieloryba
rozdarte trzewia wysychają na słońcu
tran z nich nie wycieknie nie wsiąknie w piasek
nie spłynie po czaszce wołu nie wzmocni
nawet jeśli zbierzesz najtłustsze krople
nie zrobisz z nich lampy
przy której cielsko
stęknie westchnie zakaszle
już zdechło
rozpoczął się nowy rozkład
możesz tylko coś gwizdnąć lub machnąć
chorągiewką
pod bunkrami w Skagen
z Rzymu do Skagen jest dwa i pół tysiąca kilometrów
napisano na granitowym słupie przed morską latarnią
pytam Eigila czy przyjeżdżają tu Rzymianie
uśmiecha się i mówi że dawno tu nie byli
kiedyś przywozili ich Wikingowie
związanych rzemieniami jak szynki
szynki w Skagen mają żółty kolor i czerwone dachy
podają w nich kanapki ze śledziem aquavit i piwo
kanapek z szynką nie ma
na plaży w Skagen wiatr
zdziera czapki z głów spacerowiczów
Wikingowie zdzierali je pokonanym
razem ze skórą
skórą bunkrów jest beton
gruby na metr
bunkry na wydmach czekają
na starcie mocy ciemnej i jasnej
bitwę Dawida z Goliatem zwiastuje
wrzenie fal na krańcu cypla
Morze Północne broni się
Bałtyk łaknie świeżej krwi
z cyklu: Opisanie świata
niedziela w Damaszku
wstań wyjdziemy z Dżaraman i pójdziemy na lody
założysz wreszcie swą białą koronkową chustę
nosiłaś ją tak dumnie
jak Panna Młoda przed meczetem Umajjadów
przyjechałem wtedy do twego Ojca na czaj binana
pamiętasz ?
przechylając głowę niechcący odsłaniałaś włosy
śmiałaś się że nie lubię zmiętej herbaty
na bazarze Al Hamidiya pusto dzisiaj
jak na naszym codziennym placku sadż
przebierz się - pójdziemy do lodziarni Bakdash
jak nasi rodzice i pradziadowie
nikt nie przyjedzie
zamiast szurania rannych turystów
słyszałem tylko stukot podkutych butów
ale teraz jest cicho
jak w naszym sklepie
jak w grobie Jana Chrzciciela
już opadł kurz
ołowiane pestki leżą na kamieniach pamiętających
wycieńczonych jeńców z Karbali
drewniane pałki
na pewno poszły w ruch
miarowo ubijają na białą zimną maź
mleko karmiących matek
dziarscy chłopcy wprawieni w ubijaniu
wyćwiczonymi ruchami
podnoszą i opuszczają pałki
raz po raz
zadają razy
jak kowal damasceńskiej stali
aby stała się bardziej wytrzymała
aby stała się twarda
a kiedy już wreszcie ubiją
poleją obficie czerwoną polewą
i z uśmiechem posypią pestkami
nie udawaj że śpisz
i zetrzyj tę szminkę bo spływa ci z ust
jak krew