poeta, prozaik, współpracownik mediów, ur. w 1947 w Olsztynie, debiutował jako poeta w 1975 w miesięczniku „Nowy Wyraz”. Z wykształcenia architekt. Członek Stowarzyszenia Pisarzy Polskich i PEN-Clubu. Laureat Nagrody im. Barbary Sadowskiej za całokształt twórczości (1994). Od 2007 roku prowadzi warsztaty „pisania twórczego” w IBL PAN. Wielokrotny stypendysta Funduszu Promocji Twórczości przy Ministerstwie Kultury. Wraz z żoną Anną Janko przebywał na stypendiach w Niemczech (Stuttgart 2000/2001, Schöppingen 2003, Cismar 2005). Mieszka w Józefowie pod Warszawą.
Wydał następujące tomy wierszy: „Plastikowe języki”, Młodzieżowa Agencja Wydawnicza, Warszawa 1979; „Okoliczniki są sprzyjające”, Czytelnik, Warszawa 1982; „Z domu normalnych”, NOW-a, Warszawa 1985; „Stan po”, Czytelnik, 1986; „Było jutro, będzie wczoraj”, Przedświt, Warszawa 1993; „Bezczas i niemiejsce”, Zielona Sowa, Kraków 2003, „Kochaina, wiersze używane i nowe”, Nowy Świat, Warszawa 2006, „Niższe studia”, Wydawnictwo Forma, Szczecin 2014. Jego utwory ukazywały się też w antologiach za granicą (np. w dwujęzycznej „Das Unsichtbare lieben – Kochać to, co niewidzialne”, Kirsten Gutke Verlag, Kolonia 1998). W 1994 roku, nakładem ostrołęckiej Pracowni, wyszło „Razem osobno”, prozo-poetycka książka sylwiczna. Następny tom „Razem osobno”, z podtytułem „Wieloksiążka”, opublikowało warszawskie Trio w roku 1997. W 2012 roku ukazała się kolejna sylwa pt. „Błędnik” (Szczecin, Wydawnictwo Forma). Maciej Cisło jest też autorem wyborów poezji (np. Horacego, Kochanowskiego, Norwida), upublicznionych przez Prószyńskiego i Spółkę, oraz antologii wierszy dla dzieci („Wśród serdecznych przyjaciół”).
LIST
W nocy długo leżałem z otwartymi oczami;
ciemność przepływała przeze ze mnie,
a ja nie stawiałem jej oporu.
Wciąż mi się wydaje, że robię nie to co powinienem,
co naprawdę umiem, i nie tu, nie teraz,
i nie z tymi ludźmi.
Znalazłem w polu niebiesko-biało-czarne piórko sójki;
wkładam ci je tutaj między kartki;
przesuń po powiekach tym nic nie ważącym
wspomnieniem lotu ptaka, błękitu nieba
i czarnej ziemi w dole.
„Łagodna mieszkanko milczących bezdroży,
najcichszych strumieni, ty będziesz w światło odziana,
karmiona manną świtu, aż letni żar
roztopi cię pośród strumieni i źródeł,
abyś rozkwitła w dolinach wieczystych”.*
– Twój M.C., Tysiąc Sto, gdybyś zechciała
potraktować moje inicjały jako rzymskie cyfry.
_______
* Zwrotka z „Księgi Thel” Williama Blake’a, w przekładzie Zygmunta Kubiaka.
WIARA, NADZIEJA, MIŁOŚĆ
Wierzę w wiarę jako wolność od przymusu wiedzy.
Ufam nadziei – naturalnej religii instynktu.
I kocham miłość – jedyne jakie bywa nam dane
przelotne spojrzenie w wieczność.
Kto pokochał, ten w drugim znajduje lepsze źródło życia,
niż w sobie samym,
i pragnie się w nim zanurzyć, zatracić,
pić z niego, wszystko utracić –
aby zyskać wszystko.
ZIELEŃ JEST SZAROŚCIĄ ŚWIATA PRZYRODY
Cóż zwyklejszego niż zieleń w naturze?
Zieleń jest szarością świata przyrody.
Glob oprószony trawą jak kurzem…
Cóż zwyklejszego niż zieleń w naturze?
Spowszedniały chlorofil, poszarzałe ogrody.
Cóż zwyklejszego niż zieleń w naturze?
Zieleń jest szarością świata przyrody.
PRZEPISYWAĆ Z ŻYCIA DO PISMA
Przepisywać z życia do pisma
i przeżywać z pisma do życia:
sztuka słowa i życia ten rys ma.
Przepisywać z życia do pisma,
jedno karmić drugim: to misja,
czy zabawa? Styl pisma, czy bycia?
Przepisywać z życia do pisma
i przeżywać z pisma do życia.