poetka urodzona w 1975 roku. Do tej pory wydała trzy książki poetyckie:
Fabryka tanich butów (Kwadratura, Łódź 2009), Toca (Zeszyty Poetyckie, Gniezno 2012), Fantom (Teatr Mały, Tychy 2014). Wygrała kilka konkursów. Prowadzi blog literacki fabrykatanichbutow.blogspot.com. Pracuje i mieszka w Poznaniu.
love story na dwie nogi i jedną
a ty jaki masz plan na 2017? pyta pani
z reklamy klubu fitness. marzę, by mieć
jej cycki i motywację, lecz jeszcze nie
dziś zajmuje mnie dylemat, czy w grzańcu
był czekoladowy likier, czy syrop i jeszcze
to, że moje obie nogi wyglądają jak jedna
twoja, więc czyj tak naprawdę powinien być
ten plan? jestem jak Quasimodo w składzie
z pięknymi. od lat ubolewam nad zawartością
kosmetyczki: jeden cień i żadnych blasków.
ostatnio kobiecość objawiła się w dreszczu,
gdy drżącą ręką dotknąłeś mojego kolana.
miłość
zakochani ludzie chcą patosu,
ja się staram być przyziemny
i mam na to sposób
Taco Hemingway
jutro deszcz i zachmurzenie w całym kraju,
deszcz i zachmurzenie, smutne piosenki
prosto z radia. ja cię kocham, a ty śpisz,
ty mnie kochasz – ja się budzę głodna
i smażę jajecznicę, zaspokajam kolejną
potrzebę. obiecałam ojcu, że będę dbać
o siebie i nie będę przeklinać, ale ktoś
na klatce wyjebał ogłoszenie o zamykaniu
drzwi o dwudziestej, jakby nie wiedział,
że niszczy życie seksualne mieszkańców
tego zadupia, gdzie wszyscy są i nikogo
nie ma, gdzie nawet Stephen King w końcu
bredzi jak Coelho, a wiersze o miłości
brzmią jak oda do mielonki z promocji
w Lidlu. tanie kochanie, tylko nie mów
sąsiadom, bo się zlecą i zabraknie. dla nas.
dementor
wczoraj wynieśli sąsiada za ręce i nogi
wyjątkowo nie odmówiły posłuszeństwa,
ani okolicznościowej formułki: racz mu dać
panie, z dołu i z góry miały syndrom pieska –
główki opadały, wznosiły się. zaraz potem
zaczęli wynosić, wietrzyć i szukać winnych
dowodów na istnienie. straszny brud, smród
i możliwość odczytania liczników. panie
specu od zwłok, od energii i gazu wybaw nas,
wycykaj do zera. sprawdź, czy nic nie zostało
zapomniane. dwanaście butelek w tym dwie pełne,
zmarnowane. ze skrzynki, na wieki wieków.
fetysz
Chociażbym chodził ciemną doliną,
zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną.
Twój kij i Twoja laska są tym, co mnie pociesza
Ps. 23
jest coś w znakach wykutych w kamieniu
siła której nie posiadł żaden pielgrzym
istnieje tylko to czemu nadasz nazwę
jak psu który przybiegnie kiedy go zawołasz
jest coś w kiju którym go uderzysz
twoje święte prawo wymierzania razów
spadających z nieba jak samoloty
co rozbijając się o ziemię płoną
ogień zajmuje już całe miasta trawi
a potem wydala poza granice stada
banitów domagających się swoich praw
pasterzy którzy nauczają w podziemiach
krótki spacer przez las
I hear her voice, calling my name
the sound is deep in the dark
The Cure
a gdyby chciała uciec, to ma dwieście metrów
na dziko, pomiędzy jednym, a drugim składem
lśni tafla i czeka. jej ruch, gdy zanurzoną stopą
narusza odwieczny porządek. monotonny stukot
z tyłu głowy, za plecami metalowe koła
rytmicznie uderzają o szyny. dwa dni temu
awansowała z matki na kobietę, znów odkrywa
ziemię obiecaną: piersi i uda, mleko i miód.
nie ma tu edenu, ale grzech nie zerwać,
gdy pcha się do rąk.