Stefan Jurkowski

jako poeta debiutował w 1967 r. na łamach „Kierunków”. Opublikował siedemnaście tomów poezji m.in.: „Wibracje” (I.W.Pax 1969), „Wysokie lato” (I.W. Pax 1975), „Pamiątka po nieobecności” (Zaułek Wydawniczy Pomyłka 2016). Tom „Codzienny plac zabaw” został nominowany do Nagrody im. Cypriana Kamila Norwida (2008). Autor jest laureatem Nagrody Młodych im. Włodzimierza Pietrzaka za tom „Wysokie lato"(1976), Wyróżnienia XVI Międzynarodowego Listopada Poetyckiego za tom „Poszerzanie przestrzeni”(1993), Wielkiego Lauru Poezji XV Międzynarodowej Jesieni Literackiej Pogórza 2005, Nagrody UNESCO i Poezji Dzisiaj 2006, nagrody im. Klemensa Janickiego za twórczość poetycką (2007), „Złotej Książki Wincentego Różańskiego” na Międzynarodowym Listopadzie Poetyckim w Poznaniu za najlepszy tom roku 2012. Odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi za działalność w Związku Literatów Polskich.

 

 

 

Do czasu

istniejemy – póki
jesteśmy potrzebni

- do ścięcia drzewa
zabicia zwierzęcia

- do sadzenia drzewa
karmienia zwierzęcia

- do czyjegoś bólu
albo znieczulenia

może dla kogoś mamy być przeszkodą
oddalającym się niebem
przybliżającym piekłem

ciężkim oddechem lub zawałem serca
pod górę drogą spiralną
która prowadzi w mylnych kierunkach

ścieżką donikąd
lub znikąd aż tutaj gdzie
życie nas jeszcze żyje

i wciąż nie wie
po co

 

* * * 

ziemia uwięziona w błękitnej szkatule
i my razem z nią
i zwierzęta
i miasta
i kurz

tak w niewoli jesteśmy
a z nami wszystkie gwiazdy i planety
w czarnym batyskafie – jak widać to w nocy –

a kiedy znowu światło wstaje
udajemy się do zwykłych zajęć
bo wszystko takie jasne
bo wszystko takie zwyczajne

i nikt z nas nie pomyśli
jak wiele zależy
od wielkości więzienia –  –

 

Z tamtej strony

patrzą na nas przez powietrzne kurtyny
widzą ruchome cienie
rozpoznają sylwetki
nic nie mogą zrobić
może tylko wsiąść

do naszych myśli
pośpiesznych
i uporczywie patrzeć
bo wyłącznie poprzez patrzenie
istnieją

z szybkich pociągów – mknących znaczeń
wyrzucani po kolei
na ciemnych przystankach
zamglonych stacjach

zliczają naszą pamięć

dodają do własnej ciszy

rzeźbią  siebie

 

* * *

stwarzam
stwarzam świat
stwarzam ulice budynki miasta
stwarzam ludzi
małych
dużych
mędrców
idiotów
twarze szczęśliwe
przerażone
stwarzam ciszę i zgiełk
stwarzam wszystko czego nie było
nie ma
nie będzie inaczej

– czytam

 

Zanikanie

odchodzą ode mnie rzeczy pamięć
ich nie wskrzesza wirują
niczym śnieg na bezustannym wietrze
rozstajnej drogi – tak rozstają się
ze mną rzeczy i pamięć –
nic ich nie zatrzymuje błysk
czasem wydobywa już nieprzydatne
nazwy nazwiska
obrazy dźwięki

– pozbywamy się
świadomości

żałobnicy światła
odchodzimy
od samych siebie –  –

 

 

 

Powrót