Sylwester Gołąb

(ur. w 1980) – mieszka w Stavanger w Norwegii. Absolwent Uniwersytetu Śląskiego w Cieszynie, pedagog, animator kultury, redaguje magazyn literacko-emigracyjny „Obszary Przepisane”. Autor książek dla dzieci. Wiersze publikował m.in. w czasopismach: „Czas Kultury”, „Migotania”, „Pegaz Lubuski”, „Cegła”, „Nowy BregArt”, „LiteRacje”; na stronach internetowych czasopism: „Latarnia Morska”, „2Miesięcznik”, „Odra”, „Helikopter”; na stronie Fundacji na Rzecz Kultury i Edukacji im. Tymoteusza Karpowicza oraz w norweskich magazynach literackich. Jego wiersze ukazały się w antologii magazynu Helikopter „Przewodnik po zaminowanym terenie” oraz w Antologii Poetów Polskich 2016 (wyd. Pisarze.pl). Autor tomiku poetyckiego Garda (wyd. MaMiKo 2016). Jego wiersze były tłumaczone na język angielski i norweski.

 

 

Jan

płatami odchodzić będziemy od stołu
mała Natasza podbiegnie
w jej oczach błyśnie księga Jana
Janka
Janeczka
który wywiódł nas z niewoli domowego miru
który rozdarł koszulę pod wiatr
który powierzył się ziemi

więc zrzucimy się na krówki dla ukojenia sumień
obmyślimy plan samozniszczenia w coraz lepszych wierszach
jak Jaś który wieszczy Armagedon w zakolu rzeki

 

Ovečka

wybieram się do miejsca za rzeką
w tym miejscu nie rozumieją mojego języka
a nawet gdyby rozumieli na nic by im to było
gdybym otworzył usta poleciałaby z nich para
taka co bez słów zapowie pełne przytułki
która ułoży się kochana w dzióbek i powie
o zerwanych trakcjach
związkach zawodowych odśnieżaczy

w dniu spoczynku ziemia nie otworzy się
jak ciało pod chirurgicznym nożem
więc należy wrócić do starych snów

grubszej gotówki na cele doraźne
zamykające się w obrębie jednego burdelu
który nie wiadomo dlaczego nazwali Ovečka
w którym piwo smakuje jak oratorium
a w brudnej podłodze nie ma pruderii
gdzie Jiři poznał drugą żonę
gdzie przypadkiem spotykasz polską geografkę
mylącą Rzym i Krym

 

Palacze

tereny ciepłownicze w śniegach
dom w śniegach
ślady krwi
kojarzę skopconych palaczy z zapleczem
z przyczepką tego co można sprzedać
tych na których wydaliśmy wyroki
choć nie wykazują chęci odejścia
na przekór naszej wyobraźni doświadczeń
z materii krzywdy nieodwracalnej

przybieram i mam się świetnie zasługuję
by stać się kłamcą przy klamce i w stójce
zwłaszcza w styczniu można powiedzieć

węgiel ukradli palacze
idźcie po śladach krwi zwierzęcia

zaczną zarastać wzrastać
tereny nadbrzeżne
miejsca powydobywcze
tuż po pierwszych roztopach

 

Riwiera

wcale nie jest zimno
riwiera wygląda zachwycająco
skok do basenu ociera się o schizmę
z czasem pozbyłem się kilku umiejętności

już nie potrafię naśladować puszczyka
dobrze bo zwiastuje śmierć
kiedyś go naśladowałem a on naśladował mnie
więc przesiadywałem na stacji pod lasem
narzucając mu własne zdanie własną narrację
od przejazdu pierwszego towarowego
do zmroku gdy tłoczno robiło się
w składzie z węglem i mułem

jednak jest zimno
klatka o tej porze wygląda najlepiej jak potrafi
klasyczny blok robotniczy
nadal robi na wszystkich wrażenie

pierwsze wrażenie jest najważniejsze

 

Rybie oczko

jesteśmy w tym samym układzie
ja mam marszczone czoło
od ukrywania się przed wirem rybich spojrzeń

i taki jestem obły w oku rybim
i nie rozumie mnie nic a nic
i kusi kusi płyń ze mną
nie rozumie nie mogę
tyle jest do zrobienia

wieczorem picie może jakiś film modelki
być może ktoś przyjdzie i przyjdzie się przywitać
przyniesie ryby na kolację
może nawet będziemy rozmawiać
i powie wpuść mnie do siebie
bądź ze mną zrobię ci porządek
zrobi mi nieporządek
nie rozumie nie mogę
tyle jest do zrobienia

ogród na płaskowyżu sieci na morzu
a gdy się obudzę powiem
zasypiałem w słońcu zasypiałem w smutku
powiedz mi nic nie pamiętam
zbliżyłem się i umarłem
byłaś tam wtedy
ścięło mnie przewróciło zabrało ze snu
a teraz mnie oddałaś wyplułaś
i co mam z tym uczynić

 

Powrót