Sylwia Kanicka

1980, zamieszkała w Rudnikach, na skraju województwa opolskiego. Absolwentka: kilku różnych uczelni wyższych na kierunkach humanistycznych. Autorka dwóch zbiorów wierszy: „Bez twarzy” (2016) oraz „Tańczące morały” (2019). Publikowała w: „Antologii Poetów Polskich 2017” i kilku antologiach wydawanych przez serwisy internetowe oraz w czasopismach: m.in. „Rzeczpospolita Kulturalna”, „Projektor - kielecki magazyn kulturalny”, „Wytrych”, „Bezkres”. Recenzentka, a wolnej chwili fotograf.

WIOSNA

 

Nasturcje jeszcze nie kiełkują, a już podzieliły

pomiędzy siebie pomarańcz i czerwień. Naiwnie.

Myślą, że nie wymieszają kolorów, a oni od 

progu wymienili poglądy i grzeczne słowa na dotyk. 

 

Wystarczył gest, by zapomnieć o dobrym takcie. 

Sumienie zostało skazane na straty, choć było 

cicho, zbyt cicho. Nie krzyczał żaden zakamarek. 

Wyobraźnia wybudowała most z wielu skojarzeń. 

 

Gdy szukali wspólnych neuronowych połączeń,

zatracili zmysły. Smak wymieszał się z węchem, 

a wzrok za dotykiem podążał. Nie zwalniał. Grał. 

Słychać było mówione na wstępie dzień dobry.

 

W filiżance wystygły skrupuły o smaku mięty, 

ukojone natrętnym, długim mieszaniem łyżeczki.

Osadziły się na rozważaniach, tych za i przeciw. 

Błogostan nie kazał im zbyt długo się radzić. 

 

Zasnęli. 

Ona w roztargnieniu. 

On  rozważnie. 

Nie mówili więcej.

Tylko kur zapiał trzy razy.

 

 

Zapomniani

 

Cisza. Zaświtało, a my ciągle w rozsypce. 

W pogoni za latem, zapomniani zimą. 

Jesteśmy. Bez smaku piwa, bo nie wypada 

rozczulać się, gdy się wylało. 

 

Pamiętasz drogi wytyczane w młodości. 

ze skrytymi marzeniami, pierwszym papierosem. 

Tak wiem nie paliłeś, 

bo grzeczni chłopcy nie trafiali do ciemnych ulic. 

Tam stały samotne kobiety. 

Nie żałuj. Nie znalazłbyś siebie. 

 

A dziś tacy dorośli. Samotni, choć z ludźmi wokół. 

Pod palcami już tylko ciche dźwięki gitar 

słyszanych z miejsc, w których nas nie było.

 

 

* * *

 

ta krótka chwila

między wdechem wydechem 

zapotrzebowania w ciszę 

 

wejdź 

bez pukania w dzień dobry 

bo księżyc zasnął 

zawstydzony 

 

nie wychodź 

uderz w krwiobieg 

potrzebnym tlenem 

 

Jestem 

Bądź

 

 

 

etyczny erotyk

 

zatańcz 

między dźwiękiem a dotykiem 

odległość 

gitarowej struny 

 

obrysuję kształt twojej twarzy 

ustom spragnionym 

pozwolę się zwilżyć 

by opuszkami przymknąć powieki 

 

zatańcz 

między wczoraj a dziś 

jutro 

jeszcze tak odległe 

 

za przełkniętym drogowskazem 

iść coraz dalej 

i czekać cierpliwie 

na każdy ruch nieopanowany 

 

zatańcz 

między minutą a godziną 

czas 

jeszcze dany 

 

zamknij w ramionach skrępowanie

 na prześcieradle 

zapisane takty 

uśpią pierwszy taniec

 

 

 

Niepoprawnie zakazane chwile

 

Niedopałki. Czasami tyle zostaje, gdy chce się więcej. Nie smakują

sny, którymi przyszło się cieszyć na chwilę. Myślisz, że nie czuję,

nie mam taktu. A ja staram się nie zwariować, gdy wariuję. Mam dni,

których nie ma i kilka dreszczy na nagim ciele pod gorącą pieszczotą.

 

Upijam się smutkiem albo na smutno. Niech myślą co chcą Ci, którzy

nie znają przyczyn. Zdawkowe kilka słów ma wystarczyć. Zastąpić

pustkę w butelce po piwie. To mam na wyciągnięcie ręki każdego

wieczoru. I szaloną myśl, że na innej skórze tańczą rozgrzane ręce.

 

Zaspakajam siebie zapachem. Sweter nie prany, by dłużej otulał cicho

zwątpienie. Migawki przeszywane szybkim oddechem. Za mgłą oczy.

Minuty zmieniają się w godziny. Czekam, jak na spóźniony pociąg,

a on zmienił tor dążenia do celu. Niepotrzebny w kieszeni stary bilet.

 

Mam obraz pod zamkniętymi powiekami. Ten niedostępny codziennym

spojrzeniom. I szept, który chce krzyczeć rozrywając ciszę. Nie płaczę,

choć palą oczy. Wiem, zawsze jestem na wyciągnięcie ręki, jak drzazga,

która wbiła się bez zapowiedzi. Każdy kolec wyciąga się szybko.

 

POŻĄDANIE

 

stanęła w przedpokoju

w skarpety z owczej wełny

ubrana

wszedł

dzień dobry zostawiając na później

bez kroków do wykrochmalonej pościeli

zdecydowanie

z zimną ścianą na jej plecach

topiąc się

w nierównościach kobiecych

wywołał szaleństwo

uśpione na kanapie

Powrót