Tadeusz Zawadowski

poeta, redaktor, krytyk literacki; urodził się 9. 12. 1956 r. w Łodzi, gdzie ukończył studia ekonomiczne na Uniwersytecie Łódzkim. Od 1981 roku mieszka w Zduńskiej Woli, gdzie współtworzył Klub Literacki „TOPOLA” oraz interdyscyplinarny Klub Twórczej Pracy „BEZ AUREOLI”. Jest również członkiem Związku Literatów Polskich. Laureat ponad 200 międzynarodowych i ogólnopolskich konkursów literackich.

Książki poetyckie: Fotoplastikon (1987), Witraże ( 1991), Demony (1992), Przedrośla ( 1994), Listy z domu wariatów ( 1995), O Elizabeth, Berenice i jeszcze innych kobietach (1997), Krajobraz z kroplą w tle (1997), Lustra strachu ( 2000), Ścieżka obok raju (2005), Między horyzontami (2006), Powrót do domu wariatów (2007), Listy i cienie (2011), Kiedyś (2014) – Nagroda Literacka im. Ryszarda Milczewskiego-Bruno, Mrówka (2017).

 

  

SIEDZĘ  NA  TARASIE  I  CZYTAM  KACPR A  PŁUSĘ

 
siedzę na tarasie i czytam kacpra płusę.
przelatujący gawron kreśli czarne refleksy liter
na żółtych kartkach. w krzaku hortensji skryła się frida kahlo.
uciekła ze strony numer 51 i maluje obraz ze sobą w tle.
rimbaud jak zwykle pijany bawi się statkiem jak małe dziecko
w oceanie piaskownicy. jakiś mężczyzna
tłumaczy mi że on ma też żółte papiery
na których jednak nikt nie odważył się napisać wiersza.
gromadzą się tłumy. przechodzę przez ich blizny
do kolejnych domów wariatów. piszę z nich listy uciekam
wracam po raz kolejny by zrozumieć że dom jest bez wyjścia.
kacper wyciąga następnego papierosa. spalam się powoli.  tak pozostanie

tylko popiół.

  

SEN  JAKUBA  NA  PROGU

stoję na progu. po jednej stronie zamyka się pokój po drugiej
otwiera ulica wypełniona tłumem ludzi e sztandarami
i transparentami. patrzę na ich szare twarze jak ryzy
kartonu z wypisanymi hasłami. w oddali ktoś usiłuje
wdrapać się na drabinę naśladując anioła. jakub dzisiaj
śni koszmary. pragnę się obudzić. wołam nie jestem
jakubem. znowu jestem na progu. sen nie chce

się prześnić. 

 

 

KRAJOBRAZ  PRZED  BITWĄ  A  MOŻE  WOJNĄ

siedzę przy biurku i piję kolejna kawę. spoglądam na czystą
kartkę na której za chwilę może przysiądzie zbłąkany
wiersz. nie myślę o nadchodzącej wojnie ani
o planowanej bitwie. zapasy nie przygotowane schrony
nie zabezpieczone mundur czeka na wyprasowanie. siedzę
przy kawie jakby nigdy nic a wokół biegają komunikaty
spłoszone lub groźne na przemian. radio wyłączone – nie słucham
w telewizji ślinią się politycy – nie oglądam. jakiś wojskowy
przebiegł przez pokój wypił dwie setki i pobiegł dalej na kolejne
stanowisko. a tu wódka się kończy zapasy niezrobione

i te ciągłe komunikaty …

 

 

JESZCZE  NIE  MA  WOJNY

jeszcze nie ma wojny. dopiero nadciągają armie
kalek z urwanymi rękoma nogami oślepionych
eksplozjami przerażenia. huk pryskających marzeń
rozrywanych na strzępy nienapisanych książek. jeszcze
siedzę przy piwie z kumplami z których niepostrzeżenie
mistrzowie od strategii biorą miarę na przyszłe uniformy.
przysłuchują się naszym rozmowom o dziecinnych
strzelaninach i pojedynkach na kije. wychodzimy na
słaniających się nogach. na ulicy dopada nas grupa

wojskowych lekarzy pytających o drogę…

 

  

 

PLAŻA. PRZYGOTOWANIA  DO  WOJNY

dzieci kopią w piasku okopy .ustawiają w nich plastikowe misie i innych
zaufanych żołnierzy mających ich chronić przed skradającym się
życiem. ich bracia wlewają wodę tworząc fosy
przed budowanymi z zapałem bunkrami w których ukryli swoje
autka i inny sprzęt wojskowy. rodzice w tym czasie budują zasieki
z parawanów i umacniają palisadami rozłożonych leżaków. w środku
pełno granatów z butelek piwa. jeszcze chwila a nadpłynie desant
papierków po lodach i pustych torebek po chipsach. wzdłuż plaży

chodzi farbowany marynarz i oferuje zdjęcia za dychę.

Powrót