ur. 1986. Autor książki z wierszami Copyright (WBPiCAK, 2016) oraz książki prozatorskiej Nieopowiadania (Forma, 2016). Stypendysta MKiDN, Miasta Torunia oraz Marszałka Województwa Kujawsko-Pomorskiego w dziedzinie kultury, doktor nauk humanistycznych, redaktor naczelny czasopisma „Inter-”, współredaktor wielu publikacji naukowych i krytycznych.
©
Gdybym mówił językami blogów i Pudelków,
a nic w sobie bym nie miał, byłbym jak taczanka
na stepie albo listek orbit przyklejony
do oparcia krzesełka na hali odlotów.
I gdybym posiadł tysiąc selfie i hasztagów,
i znał wszystkich na mieście i każdego z fejsa,
a nie miał nawet siebie w odcinkach i ciebie
szamoczącej się w sieci, byłoby mnie mało.
I gdybym chował twarze za awatarami,
udając udawanie orgazmów i lajków
za pieniądze olbrzymów, a nie miał nic ponad,
byłbym tylko tłem dla tła i cieniem dla cienia.
Ale nie znoszę próżni i nie widzę serii
swoich odbić w witrynach, nie mieszkam w smartfonie
z najnowszym androidem, nie śmiem nie tweetować,
że tweetuję o sobie, gdy mówię o życiu.
Ale jestem cierpliwy i jestem łaskawy,
daleki od zagniewań i pełen miłości,
kiedy wyłączam tablet i idę na spacer,
słysząc, jak głośno bije we mnie twoje serce.
Traktat
1
W domu można zamieszkać, dom można porzucić,
dom można wziąć i sprzedać. A gdy jest się domem?
2
Inaczej: patrząc w okno, widzisz inne okno,
inaczej: chciałeś chleba, a dostałeś mąkę
3
i masz już tylko język, który tylko boli,
i wszystko jak na dłoni. Lecz czyja to dłoń?
O włos
Adamowi
Wszystkie problemy z Bogiem mamy już za sobą,
gdy nocą, w pustej kuchni, nasłuchując pieska
skamlącego o chappi, nagle znajdujemy
się włos od końca światła. No bo czyj to włos?
Bo czyja to obrączka, która nie ma palca,
i czyja to korona, która nie ma głowy
wielkiej jak kula (ziemska?) u stóp najwyższego
spośród piłkarzy Legii na starym plakacie
w pokoju, który został już tylko na zdjęciu,
które zostało tylko z tyłu mojej głowy
pozbawionej korony, bo nie jestem z Legii,
bo wsypałem do miski i bo już zjedzone
i bo nic więcej nie ma prócz włosa na swetrze
dzielonego na czworo późną nocą, w kuchni,
na szarym końcu światła, z pieskiem na kolanach.
Miejsce
1
Albo może wyjechać Być palcem dla mapy
albo pozostać w sobie bo wewnątrz jest większe
bo wszystkie łącza płyną we wszystkich krwiobiegach
w czasach w których żyjemy dziwnych i wspaniałych
2
Patrz jesteśmy czytelni czytelni jak niebo
na tapecie w smartfonie Popatrz każda nasza
twarz brzmi jak mapa kraju gdzie póki żyjemy
nic nie zginie a jeśli to znajdzie się w kropce
3
Tutaj jest się czym karmić i jest sympatycznie
i czego więcej chciałbyś skoro więcej nie ma
bo więcej nie potrzeba bo tutaj jest wszystko
bo tutaj jest cokolwiek No więc bierz garściami
4
jedz pij żuj sraj pod siebie nadaj sobie imię
wymyśl kogoś kim jesteś wtedy gdy cię nie ma
tutaj weź się i domknij tutaj znajdź różnicę
tutaj żyj tutaj umrzyj Tu jest twoje miejsce
5
?
Księga wyjścia
Jutro wyszedłem z siebie, bym wczoraj nie musiał
(mówię tylko do siebie i wcale nieważne,
kto słucha przy okazji), więc jutro wyszedłem
z siebie jak się wychodzi z Wisły czy z Bałtyku
(gorącym albo zimnym), więc jutro wyszedłem
z siebie, biorąc jak apap za dobrą monetę
szlak, legendę i mapę, więc jutro wyszedłem
z siebie, by zaprowadzić się w to samo miejsce,
zawsze w to samo miejsce, bo miejsce jest jedno
i innego nie znajdę; w innym się nie znajdę.