• 8 Maj 2022

Częstochowa

Aleksander Wierny

Sylwia Kanicka – W kalejdoskopie miasta układają się różne obrazy.

 

Czego powinien spodziewać się odbiorca, gdy sięga po zbiór wierszy o znaczeniowym tytule „Częstochowa”? Książka poetycka Aleksandra Wiernego, wydana nakładem Fundacji Duży Format w 2020 roku, zabiera na spacer po mieście, w którym autor się wychował, gdzie zdarł pierwszy raz kolano, gdzie przeżył swoje ważne życiowe wydarzenia. Poeta wspominając te sytuacje, stara się je mocno odwzorować. Zabiera na tę przechadzkę każdego, kto zechce iść, a im uważniejszy będzie to towarzysz, tym Częstochowa okaże się bardziej dostępna. 

Tytuł książki powoduje, że sięgając po nią, odbiorca przywołuje własne skojarzenia, dotyczące miasta, znanego w całej Polsce, przede wszystkim, przez pryzmat kultu religijnego. To też pierwszy aspekt, na który należy zwrócić uwagę. Temat religii w zbiorze Wiernego odgrywa dużą rolę i choć nie jest natrętnie przywoływany, to jednak został w bardzo szczególny sposób, już na samym początku, uwydatniony poprzez odtworzenie wydarzeń, które wstrząsnęły całym światem: 

„ (…) siedzimy

w redakcji na rogu Alei i Piłsudskiego i patrzymy w ekran telewizora,

 

na którym samoloty burzą w Nowym Jorku wieże WTC, więc kiedy później

wychodzę, żeby poszukać w Alejach miejsca, gdzie będę pił, żeby ochłonąć,

 

parzę z niepokojem na wieżę klasztoru, na szczęście nie próbują się w nią

wbić stalowe ptaki …” (FINISZ, s. 7).

Zderzenie wspomnianej sytuacji, ze spojrzeniem w kierunku wieży klasztoru, to ukazanie symbolu trwania i siły miejsca, bo „Potopu nigdy tu nie będzie, / bo już się kiedyś wydarzył” (PŁOSZĄC GOŁĘBIE, s. 23), jak i sposobu na złapanie, przez podmiot, oddechu w trudnej sytuacji, gdy siłę dostrzega się w tej górującej nad miastem wieży. Jest to też zobrazowanie religijności części narodu, który „… ciągnie do cudownego obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej, / Najświętszej Maryi Panny…” (FINISZ s. 8).  Bohater wierszy przytacza wizyty, w murach Jasnej Góry, rządzących krajem, wspomina czas, gdy „papież wezwał do Częstochowy na wspólna modlitwę milion / młodych katolików” (1991, s. 10). Zaznaczona w tym wszystkim zostaje pozycja podmiotu, który przemieszczając się ulicami miasta, nie potraktuje Alei „… jak finiszu, ostatniego / wysiłku przed metą” (FINISZ, s. 9 ), co świadczyć może, o oddaniu, a przede wszystkim o niezmienności wyznaniowych poglądów, nawet jeśli zaułki miejscowości przetoczą się różne historie, a tych nie brakuje. Jednak w tym całym przekazie jest ważna informacja, bohater potrafi na wszystko patrzeć i samodzielnie oceniać sytuację, nie być, jak stado idące w jednym kierunku i iść „Wolniej, coraz wolniej. Do celu” (DO CELU, s. 38)

Ta religijna strona miasta / podmiotu, ma stać się tłem dla zwyczajności, dla życia  mieszkańców, którzy na co dzień skupiają się na pracy, wychowaniu dzieci. Ma pokazać, że samo tytułowe miasto nie różni się niczym od innych miejsc, w których „Każdy drąży swój tunel – „ (KAŻDY DRĄŻY, s. 16). Wierny prowadzi przez wiersze, ustawiając podmiot, jako przewodnika, z boku opisywanych wydarzeń. Bohater staje się dobrym obserwatorem życia, choć jest jednocześnie jego uczestnikiem, przez co odbiorca musi być uważny, by nie przeoczyć kolejnych punktów opowieści. Bardzo ważne jest więc wsłuchiwanie się w słowa podmiotu, a ten mówi wprost:

„Mieszkanie, w którym żyję, będzie już ostatnie.

Samochód zmienimy może jeszcze z pięć razy.

Drogę pod domem wyremontują najwyżej raz.

Topola przerośnie blok o mniej więcej trzy metry.” (MOGĘ SIĘ BARDZO POMYLIĆ, s. 39), 

a dzielnica, w której się wychowałem to „złe miejsce (chlanie, kradzieże, / kurestwo)” (WZÓR W UKŁADZIE FAL, s. 15). Życie to, przede wszystkim, zwykłe codzienne sprawy, których nie uniknie się, bo dzieją się wszędzie:

„W drodze do kasy czekam przy taśmie

obok pagórka wybranych produktów,

przede mną i za mną stoją inni klienci, 

każdy czuwa na swoją stertą rzeczy.” (WSZYSCY ZA WSZYSTKO, s. 37).

Na tym tle Wierny ustawia człowieka, który idzie przez dzieciństwo, przez życie nastolatka, studenta, a następnie przez okres pierwszej pracy, by nagle zoobrazować go okresem ojcostwa. 

Przywołanie obrazu syna wprowadza na inną płaszczyznę wiersze. Posiadanie dziecka to odpowiedzialność, dlatego pojawia się szybka reakcja, gdy „W drugim pokoju nagła cisza, więc / szybko sprawdzam (…) (nic złego się nie stało)” (MÓGŁBY BYĆ, s. 25). Postać syna może być symbolem prowadzenia za rękę, chęci przedstawienia świata, tak by nie zaskoczył w przyszłości oraz gwarancją bezpieczeństwa, by poznawać zaułki wspomnianego miasta powoli, w swoim własnym rytmie. Rodzi się jednak pytanie, jaką Częstochowę chce w ten sposób przedstawić autor. Czy tę poznawaną bez opieki zanim wyruszył „w nowy świat” (j. w.), czy tę, gdy:
„Wędrujemy wzdłuż rurociągu i rzeki

mój mały syn i ja – to stara dzielnica,

tutaj powstały fabryki, więc i miasto,” (WŚRÓD WZGÓRZ RZECZY Z RDZY,  s. 24).

Syn to, przede wszystkim, nie tylko dziecko, do którego odwołuje się podmiot. Wierny w taki sposób taktuje swojego czytelnika. Wyrażanie spostrzeżeń na poruszane tematy, odbywa się w sposób delikatny, przez pryzmat kruchości dziecka, którą łatwo można zniszczyć:
„Zjeżdżacie, ty i nasz mały syn, po torze

wyślizganym wcześniej przez inne sanki – 

tą samą trasą wspinali się niegdyś najeźdźcy,

szturmujący wysokie wtedy mury warowni” (KIEŁ (OLSZTYN OBOK CZĘSTOCHOWY), s. 28), 

a wykorzystanie zabawy do budowania obrazu miasta, wyciąganego z historii, pozwala kontrolować reakcję jego odbioru. Wszystko dzieje się powoli, by nie zburzyć, tego wspomnianego, poczucia bezpieczeństwa z jednej strony, z drugiej, by nie wywołać buntu w czytelniku, szczególnie w sytuacji, gdy przywoływane są elementy wiary, z którą chętnie się dyskutuje. Wierny jest bardzo świadomym poetą w tej kwestii. Tak ustawia swojego bohatera, by nie mówił wszystkiego co myśli wprost, a jednak wyraźnie zaznaczał, że „twierdza za mną na górze odrasta jak kieł” (j. w.). Ten sposób przekazywania informacji daje również furtkę do wycofania się, bo „może jest, co powinno być, / może znów rozbłyśnie” (BARDZO SIĘ STARAM, s. 34). 

Będąc przy obrazie dziecka, odważę się na stwierdzenie, że jest nim również sam autor. Czytając wiersze czuć ich autentyczność, przez co rodzi się pytanie, na ile poezja jest tylko wytworem wyobraźni poety, a na ile opiera się o jego indywidualne przeżycia. Skoro Wierny wychował się w Częstochowie, to można powiedzieć, że jest on dzieckiem, prowadzonym za rękę przez to miasto. Dawało mu ono poczucie, wspomnianego bezpieczeństwa, ale również czerpał z niego siłę. Miejscowość, poprzez umożliwienie obserwowania wszystkiego, co się na jej terenie dzieje, uczyła go dystansu i wyrozumiałości do wielu rzeczy, bo: 

„Niczego lepszego już nie wymyślimy

niż religia tymczasowego pobytu tu,

ciągle pomiędzy startem i lądowaniem,

na zawsze, czyli jak zwykle na chwilę. „(NIE LĄDUJEMY!, s. 49)

oraz dojrzałości patrzenia na wszystko przez pryzmat innych poglądów, bo gdy „Spoglądam w górę, w wielkie oko, / które powinno widzieć wszystko, / lecz którego raczej tam nie ma.” (OKO, KTÓREGO RACZEJ NIE MA, s 22). To dlatego właśnie wprowadzona jest rola podmiotu – obserwatora uczestniczącego we wszystkim, co się dzieje wokół. Bohater wierdzy, będąc nieświadomym dzieckiem, przechodzi przez swoje życie, tak, jak chce tego środowisko, które go kształtowało na przestrzeni wielu lat.

 

Częstochowa nie pozwala się do końca poznać, choć przemierzając niejedną jej ulicę wiem, że została bardzo autentycznie przedstawiona. „Częstochowa”, jako książka poetycka, potrafi zaskoczyć, a ustawiania bohatera na wielu płaszczyznach dodaje wiarygodności zapisanym tekstom. Oczywiście bohater wierszy, znajdujący się w rożnych sytuacjach, nie ukierunkowuje czytelnika na jedną formę odbioru,  choć jednocześnie „zamierza twardo tutaj trwać, / aż przejadą samochody, przejdą ludzie / i przeminą światła w każdym kolorze.” (ZMIANA ŚWIATEŁ, s. 19). I choć:

„Wiatr próbuje nas pchać w stronę fal,

ale nie ruszamy już w dalszą podróż,

bo nie mamy niczego do odkrycia’” (CABO DA ROCA, s. 47).

 

 

Aleksander Wierny, CZĘSTOCHOWA (Fundacja Duży Format, 2020, s. 50) 

 

Sylwia Kanicka

Powrót