Sylwia Kanicka – Przeszłości się nie zmieni, ale nauka z niej może zmienić przyszłość.
Można się bawić słowem? Tak, zdecydowanie można, a jeżeli zabawa łączy przyjemne z pożytecznym, to końcowy efekt zaskoczy, szczególnie gdy słowa, nabierając mocy, stają się przesłaniem.
Sięgając po książkę poetycką Jarosława Jabrzemskiego, trzeba liczyć się z tym, że nie będzie łatwo. „Dopóki serce nie pęknie” to szósty zbiór poety, który trafia w ręce czytelnika nakładem wydawnictwa Fundacja Duży Format (Warszawa 2023). Wyboru tekstów do książki dokonała Katarzyna Fetlińska, a projekt okładki i identyfikacji graficznej są zasługą Darii K. Kompf.
Książka wciągająca, bo poeta, z dużą umiejętnością, wypowiada się o sytuacjach codziennych, wykorzystując, wspomnianą wyżej, zabawę słowną. Świadczy to o ogromnym doświadczeniu Jabrzemskiego, ale również znajomości literatury i jej krętych ścieżek. Autor potrafi wykorzystać ogólnie znane sformułowania, powiedzenia, nadając im całkiem inny rytm. Łączy je z sobą i miesza, dzięki czemu powstają nowe obrazy, a ich wykorzystanie nadaje utworom z jednej strony lekkości, z drugiej, dokłada kamień, by przekaz był uderzający.
Sam tytuł zbioru jest zawiły. Można nawiązać do słów Samuella Becketta, laureata literackiej Nagrody Nobla z 1969 r.:
„Dopóki serce nie boli. Lepiej gdy serce boli, niż gdy go w ogóle nie ma. Dopóki nie pęka z bólu.” (Samuel Beckett, No właśnie co (PIW Państwowy Instytut Wydawniczy, 2010),
który w swoich dramatach ukazuje człowieka, jak pisze Tomasz Osiński: „posługując się czymś, czym mógł najlepszym, a więc teatrem absurdu” (Tomasz Osiński, Notatki z Becketta (recenzja https://literatura.dlastudenta.pl/artykul/notatki-z-becketta,63160.html , 2011). Jabrzemski, w podobny sposób, często zamienia miejscami tragizm i komedię, bo „lubię się bawić pustosłowiem / sięgać po źródłosłów / tego co nazwać nie sposób / mówić o wszystkim i o niczym” ( Jarosław Jabrzemski, Dopóki serce nie pęknie (Fundacja Duży Format, Warszawa 2023), s. 19), by odbiorca zauważył ważność czytanego tekstu. Tytuł stał się najlepszą wizytówką dosłowności ubranej w odpowiednie wyrażenia, będącej ważnym punktem wierszy i choć przedstawionej, przynajmniej w pierwszym odczucie, w bardzo lekki, czasami zabawny sposób, dopomina się o swoje, by nie zdusiła jej codzienność.
Czego więc można się spodziewać, czytając zbiór Jarosława Jabrzemskiego? Poza tym, że jest wspomnianym szermierzem słownym i czytelnik czuje się nimi touché, poeta ukazuje człowieka formułującego wnioski na podstawie wieloletnich obserwacji tego, co działo i dzieje się wokół. W książce przeplatają się sytuacje społeczne i osobiste, nastroje im towarzyszące, obrazujące umiejętność patrzenia podmiotu przez pryzmat wszelakich doświadczeń.
Początkowo pierwszym planem wierszy stają się sytuacje społeczne. Utwierdza w tym przekonaniu wielokrotne nawiązanie Jabrzemskiego do wydarzeń masowych:
„i teraz krety zaczną kopać okopy
dla europy
a arabotar blady
zręcznie pokona barykady
tylko co uczyni po tym
hipotetyczny hipopotam” ( s. 12),
w których człowiek, mimowolnie, staje się uczestnikiem, przez włączenie się w dyskusję lub głośne i publiczne wyrażanie własnych przekonań. Podmiot nie tylko obserwuje, gdy „z worka / po węglu / wygląda ciemność / z rozporków / niereformowalna / wsteczność” ( s. 6), ale jednocześnie zwraca uwagę na poglądy z różnej perspektywy:
„jeszcze się dzieje
cokolwiek
jeszcze z człowiekiem
jest człowiek” (s. 36),
by pozwolić na przemyślenia. Bohater, mający własne zdanie i stający po stronie, którą uważa za słuszną, słucha też tej drugiej. Często narasta w nim bunt, gdy „serce wyrwane z kontekstu / bije nieco chaotycznie / można zdiagnozować arytmię / albo monotonię / i o nim zapomnieć” (s. 40) i stosuje ironię:
„na cud nie będziemy czekać
bo czas ucieka
i ster się zaciął
przyjmijcie rozbitków owacją” (s. 16),
pokazującą bezradność, w jakiej się znajduje, licząc na zrozumienie, a może nawet na działania przynoszące efekty, jakich sam chciałby.
Obraz społeczny przewija się przez cały zbiór, jednak Jabrzemski pozwala sobie również na umiejscowienie bohatera, choć można sugerować, że również czytelnika, niezależnie od jego poglądów, ponad wydarzeniami, na oglądanie ich niczym Scroog w „Opowieści wigilijnej” Charlesa Dickensa, licząc na przemianę, która będzie korzystna dla obu stron, bo przecież „na początku było słowo / później pojawiło się zdanie” (s. 41), które może zmienić sytuacje:
„czas przebiega rączy
rany leczy świetnie
żałość się nie kończy
rozkwita jak krzew gorejący
uczy nas patrzeć prosto w słońce” (s. 41).
Podmiot liczy, że wiele można przemodelować, jednak zdaje sobie sprawę, zerkając na upływające dni i lata, że wszystko staje się tylko kolejnym etapem, podobnie, jak każda prywatna sytuacja w życiu:
„dziadek walczył w wojnie polsko – rosyjskiej
co nie wpłynęło korzystnie na jego zdrowie
bo już nie wsiadał na konia i blizna na czole
niewiele mówiła wnukom a była świadectwem
waleczności radzieckiej szabli i nienawiści
do wszystkiego co przypominało związek
co było tak przerażająco międzynarodowe” (s. 38),
po której przyjdą następne, bo „coraz szybciej jesteśmy / świadkami zniewolenia / i reagujemy coraz wolniej / (…) / już nie mamy siły protestować / przeciwko sobie” (s. 29).
To właśnie upływający czas jest pierwszym planem książki Jarosława Jabrzemskiego. Nikt nie ma nad nim władzy. Mija, a wraz z nim mijają kolejne pokolenia, których obrazy rozmazują się w pamięci, niczym, przywoływane przez podmiot, wspomnienia najbliższych. Odświeżanie osób i sytuacji z nimi związanych, wywołuje w czytelniku poczucie rozmowy z doświadczoną osobą, która przeżywając wiele trudnych chwil w życiu osobistym, jest w stanie patrzeć na świat bez egoistycznego myślenia o sobie. Podmiot przeszedł już wiele, jego życie nie zawsze było usłane różami, a jednak po latach dostrzega więcej:
„a teraz się śni
i mogę to opisać
i już nie wiem czy to klatka
czy przyjazna przystań
matka” (s. 22).
Sięganie do doświadczeń osobistych prezentuje dystans i trzeźwe spojrzenie. Bohater, zaznacza wielokrotnie, że rozróżnianie pewnych rzeczy możliwe jest po latach, gdy „nie chcemy się zatracić / ani zagubić / pragniemy trochę inaczej / świat lubić” (s. 27). Dotyczy to jednakowo sytuacji osobistych, jak i społecznych. Podmiot, odwołując się do przeszłości, wielokrotnie wyciąga obrazy bliskich:
„dziadków
dziadków zapomnieć niełatwo
bo hodowali kury
a ja cieszyłem się z jajek
bzdury
ukształtowały moją przyszłość
i sprowadziły na manowce” (s. 49),
by pokazać, że dostrzega to, czego być może nie zauważał, gdy przeszłość była teraźniejszością, „a rzeczywistość nie jest prosta / bo co powiedzieć o pomrowach / bezdomnych / którzy mozolnie pełzają w rowach / i reagują na dotyk / śluzem albo płaczem” (s. 50). Dziś natomiast posiada „w starym notesie / całe mnóstwo numerów / telefonów stacjonarnych / i komórkowych równie / nieosiągalnych” (s. 47), które wyrysowują wszystko, co bezpowrotnie minęło. Rodzi się żal i bezradność, a może nawet złość, na to, że gdy była możliwość, to nie podjęło się żadnego działania.
W samym podmiocie jest wiele sprzeczności, bo choć wie, że doświadczenie bywa przydatne, to jednak osobiste przeżycia nie mogą przysłonić prawidłowego odbioru świata. Ocena zawsze powinna być rozsądna, a przywołana przeszłość, jedynie sposobem na wyciąganie nauk, by nie popełniać tych samych błędów. Co ciekawe, wiersze Jabrzemskiego, sięgając do przeszłości, pokazują, że każdy czas ma swoje trudne sprawy, a z podejmowanych decyzji korzystać będą dopiero kolejne ustroje i kolejni ludzie. Tu i teraz jesteśmy elementem mijających lat, nie zwalnia nas to jednak z myślenia o tym, co zostawimy po sobie następnym pokoleniom:
„próbuję rozśmieszyć pieska
rozweselić ptaki
uzmysłowić że los nasz jednaki
zamierzam przestać
martwić się i przystać na gorzej
ale mi smutno wśród stworzeń” (s. 43),
a doświadczenie ma tylko ustrzec przed powielaniem błędów. Wydaje nam się, że „później konsekwencje rozbieram / (…) / mam swój orzeszek / tylko dla siebie” (s. 31), to jednak jest się odpowiedzialnych za wszystkich:
„po pierwsze
miłość silniejsza jest od rozpaczy
i nigdy inaczej
po drugie
razem chodzimy za pługiem” (s. 11).
„Dopóki serce nie pęknie” możemy starać się kreować przyszłość. Mamy przecież wiele do powiedzenia. Jarosław Jabrzemski, swoim zbiorem, to właśnie przekazuje czytelnikowi. Nigdy nie powinno się być obojętnym. Dotyczy to najbliższych, ale również społeczeństwa, bo nadejdzie moment, gdy będzie za późno, by się wypowiedzieć, by wykonać gest, być blisko i nie bać się tej bliskości. Wszystkie obrazy, do których odwołał się podmiot wierszy Jabrzemskiego, mają właśnie to ukazać czytelnikowi. Zawsze można coś przegapić, coś przespać lub udawać, że się nie widzi, czy jednak to może być usprawiedliwieniem do prawidłowej postawy. Autor z premedytacją dokonał wymieszania sytuacji osobistych i społecznych, by czytelnik miał szerszą perspektywę oglądu i wyciągnięcia wniosków. „Dopóki serce nie pęknie” należy mówić głośno i wyraźnie, co się myśli i czuje, by później móc spokojnie patrzeć w lustro.
Jarosław Jabrzemski, Dopóki serce nie pęknie (Fundacja Duży Format, Warszawa 2023, s. 58)
Recenzja zdobyła wyróżnienie w 11. edycji Ogólnopolskiego konkursu na recenzję książki ,,Wszystkie książki mówią” organizowanym przez Bibliotekę Publiczną Dzielnicy Wesoła m.st. Warszawy