• 6 Lipiec 2022

Bożena Boba-Dyga

Co łączy Ojcze nasz z Aliną Janowską?

O la Boga, ale nie o modlitwę tu chodzi…

Alina Janowska i Wojciech Zabłocki to rodzice Michała Zabłockiego. Ona sławna i On sławny. Każde w inny sposób i na innym polu.  Nie jest łatwo dzieciom sławnych rodziców, tych rozpoznawalnych, powszechnie kojarzonych, wytykanych palcami czy otoczonych nimbem z jednej, a zazdrością z drugiej strony. Nie jest też łatwo wyjść z ich blasku, gorzej niż cienia, by zabłysnąć własnym światłem. Są jednak wyjątki – należy do nich na pewno Michał Zabłocki, syn gwiazdy polskiego kina i bohaterki Powstania Warszawskiego oraz wielokrotnego mistrza olimpijskiego w fechtunku na staropolską szablę, wziętego architekta i zdolnego akwarelisty. Michał został poetą i tekściarzem, a także autorem synkretycznych projektów łączących literaturę z innymi obszarami życia i sztuki, wykorzystującym multimedia już w czasie, gdy wielu szperałoby w słowniku szukając znaczenia tego słowa. Michał otworzył własną Puszkę Pandory i nie pozostał z tyłu. Czas płynął i rodzice Michała, choć oboje dożyli sędziwego wieku, jednak odeszli. Jak oswoić pustkę po stracie osób bliskich i wielkich, jak zmierzyć się w sposób ostateczny z ich wielkością, jak wreszcie oddać im należny hołd i zbudować pomnik? Będąc mistrzem słowa najlepiej ze słów, najlepiej rzeźbić w materiale miękkim, podatnym i znajomym. I tak Michał Zabłocki napisał dwie poetyckie biografie, a raczej dwa poetyckie zwierzenia – dwie osobiste opowieści - o każdym z rodziców. Najpierw o Alinie  - pt. Janowska i później o Wojciechu pt. ojcze nasz, który to tom pierwszą promocję miał w Dniu Ojca tego roku.

jano okladka 01

Czytając opowieść o Alinie poznaje się jej historię, skąd pochodziła, co się jej w życiu przydarzało, i o czym marzyła. Patrzy się raz oczyma dziejopisa, to znowu oczami jej własnych dzieci, które chcą mieć chwilami zwykłą mamę i nie są skłonne dawać upustów czy taryfy ulgowej dla Janowskiej z ekranu, choć chętnie skorzystają z jej popularności przy zakupie szynki, kiedy już brakuje kartek … Dzieci dorastają i dożywają momentu, kiedy wielka Janowska nie pamięta już nie tylko tekstów ról, ale i myli syna z bratem. Opowieść jest odważna i szczera, bezstronna, a raczej dokolna i nieoceniająca, pokazuje człowieka ze spiżu i ciała jednocześnie. Ciała, które ma prawo chorować, tak jak każde ciało, nawet to które nosiło w sobie ducha z takim hartem. 

A Nasz Ojciec? Nie Pan Bóg, a Ojciec Michała i reszty Zabłockich? Skoro syn dał radę opisać wielkoformatową matkę to i sprostać musiał wizerunkowi ojca. 

Na co drugiej kartce wiersz – na co drugiej, bo książka dzieli się na strony z grafiką i hasłem (w funkcji tytułu) oraz te z wierszem. Każdy tom młodego Zabłockiego, to też po części dzieło jego żony, artystki projektantki Agaty Dębickiej. Dzięki materii współpracy te książki to prawie artbooki, tyle że w zmultiplikowanych, a nie odręcznych egzemplarzach. Małżeństwo młodych Zabłockich to też związek dwojga artystów, ale nie tylko żyjących obok siebie, każde w swoim świecie, ale współpracujących i tworzących, poza dziećmi, wspólne światy. Sporo dowiadujemy się o Wojciechu od Michała, ale też o Michale samym, o Michale w kontekście. Z tej książki można się wiele nauczyć, może na coś przygotować, zobaczyć odbicie, coś przewidzieć, a i czemuś zapobiec. Wszystko zawoalowane poważnym poczuciem humoru, inteligentnym, jak na inteligenta z dziada i pradziada przystało. Podobnie jak w Janowskiej pojawia się w ojcze nasz atrybut odważnej szczerości np. w opowieści pierwszomajowej o podskakującym ojcu w pląsach przed bóstwami dorodnymi jak słońce w pełni, choć to władcy z bożej łaski. Albo kiedy żona mnie opieprza, ochrzania, mało miałeś matki teraz wziąłeś się za ojca. Przypomina mi to jeden z poprzednich tomików, w którym Michał pisał, że żona sięga po niegojak po blender, a potem robią się z tego dzieci. Te porównania otwierają coś i zostają. To urodzone wikicytaty i mogą trwać do skończenia świata.

Książka ma wartość dodaną – "sosiaste" gry słowne -  na pochodzie już nie pochodził…, nie mamy … już ciebie i nie mamy, a kogoś innego – taty?, czyjeś inne, spadkowe odleciane dywany, ojcze nasz któryś jest w niebie zajmij się budową mieszkań wielu, wielkieś nam uczynił pustki w domu swoim ojcze nasz wszechmogący tym zniknieniem … a tak na poważnie nie ma żadnych pustek, bo zostało nieskończenie wiele dzieł do rozliczenia … dzięki ci panie za twe hojne dary, za dzieła liczne dzięki ci mój stary.

Poeta czysty i słony jak łza rozlicza się ze spadkiem śmierci.  Odprawia dziady, to minie. Dobry szablista nigdy się nie poddaje.

A co łączy Janowską z Zabłockim? Michał i jeszcze troje innych dzieci, miłość aż po grób, format i dwa małe tomiki pełne słownej szermierki - bo wiersz wiele mieści.

Michał Zabłocki, ojcze nasz, Kraków, Poemat, 2022

Projekt zrealizowany przy wsparciu Nagrody Krakowa Miasta Literatury UNESCO realizowanej przez Krakowskie Biuro Festiwalowe ze środków Gminy Miejskiej Kraków oraz Funduszu Popierania Twórczości  Stowarzyszenia Autorów ZAIKS.

Michał Zabłocki, Janowska, Warszawa, Czuły Barbarzyńca, 2017

Tomik nagrodzony Krakowską Książką Miesiąca

 

 

Bożena Boba-Dyga

Powrót