• 18 Grudzień 2024

  Jarosław Trześniewski Kwiecień  "Podskórne wkłuwanie"  

„Pejzaż z tatuażem” (Fundacja Duży Format, Warszawa 2024), najnowsza, piąta już książka poetycka Bogumiły Salmonowicz to niezwykły trójgłos. Mamy tutaj bowiem do czynienia z trzema punktami widzenia, jakby trzema roztrojonymi osobowościami podmiotu lirycznego. I bardzo wyrazisty podział  w książce pod znamiennymi podtytułami: męski, żeński i unisex. 

Pierwsze moje skojarzenie z tytułem to: „Tatuaż na jabłku” z 2010 roku zmarłej w 2023 roku poetki Romy Jegor, i ten tatuaż w tytule łączy obie poetki, pomimo odrębnej poetyki, ich percepcja jest bardzo sobie bliska – u Romy mamy opisane trudne relacje międzyludzkie, doznawanie przemocy, miłość między kobietą a mężczyzną jako clou jej tomu, podobnie jest w książce Bogumiły Salmonowicz, ale tylko podobnie, gdyż sięga ona dalej. Z racji swoich doświadczeń i obserwacji zawodowych podejmuje bardzo trudny temat wykluczenia, wyobcowania, doznawania przemocy chociażby poprzez inną orientację, dramat odrzucenia, brak porozumienia, brak empatii. I pisze to w specyficznym trójgłosie, opisuje wręcz suche relacje ofiar i świadków wszechogarniającej przemocy. I to jak opisuje! Dlatego na początku przytaczam w całości jeden z najważniejszych  tekstów zbioru: 

Na wewnętrznych wyspach 

nawet słońce bywa za kratami. Zwłaszcza
gdy z nawyku skupiamy się na porażkach.

W uporczywym poszukiwaniu dobrostanu
można trafić na zasłyszany slogan

każdy zasługuje na szczęście, 
tylko nie wszyscy na nie pozwalamy.

Sztuką jest przyjąć, a jeszcze 
większą podać dalej.

I takie końcowe 3 wersy z wiersza : „Rozwidlenia”:

Czasem przeznaczenie można znaleźć na drodze, 
którą próbowaliśmy je obejść. Najtrudniej będzie 
zdecydować, jaki most przekroczyć, a jaki spalić.

Stanowią swojego rodzaju  continuum wokół którego toczy się narracja pejzażu. I zadajemy wtedy sobie pytanie - dlaczego właśnie pejzaż z tatuażem? Otóż poetka opisuje w pewnym sensie obrzędy rytualne, doświadczenia z  codzienności, zagubienia , utraty wiary w sens życia, w to co dotyka nas do głębi, do samej skóry. Robi to subtelnie, jak doświadczony tatuażysta, podskórnie wkłuwa różne narracje.

Od początków ludzkości tatuaż fascynował wielu ludzi. W niektórych społeczeństwach był oznaką wysokiego albo niskiego statusu (wojowie, niewolnicy). Sam tatuaż – jak wiadomo – to tuszowy barwnik wcierany w skórę, stanowił i stanowi głęboką ingerencję w ciało człowieka, prowadzącą do zmiany pigmentacji skóry.  Czasem dobrowolną, a czasem przymusową – chociażby u więźniów obozów koncentracyjnych. Obecnie wiele osób ozdabia ciało tatuażem. Jakiś czas tatuaż uchodził za tabu, dominował w kulturze więziennej. Stąd też pewne uprzedzenia, pewnego rodzaju ostracyzm i dystans.  Teraz jest moda na tatuaż, a ta rządzi się swoimi prawami. Swego czasu napisałem o jednym z tomików Bogumiły Salmonowicz – „Abrazjach” jako obrazach nieustannego ścierania, przedzierania przez słowa. Samo pojęcie abrazji (geologiczne) kojarzyło mi się z procesem erozyjnym, i takie procesy – tym razem psychologiczne -  Bogumiła Salmonowicz konsekwentnie  opisuje  w „Pejzażu z tatuażem”.  Obrazy w oszczędnej, przeważnie krótkiej formie.  Ten wręcz minimalistyczny zapis w końcowej fazie „Pejzażu” mówi  więcej niż nam się wydaje. Dochodzi jeszcze znakomita perfekcja i dyscyplina poetycka. 

Bo to wytatuowanie pejzażu to niestety(sic!) bolesne kadry ogarnięte erozją, zniszczeniem, rozpadem znanego nam świata. Nieprzypadkowo zazębiają się tu losy trzech podmiotów lirycznych - będące w centrum uwagi wnikliwej obserwatorki- poetki Bogumiły Salmonowicz. One  ten pejzaż uzupełniają.  Mamy tu zaburzone relacje damsko- męskie, pandemiczną grozę i echo wojny w sąsiedniej Ukrainie. Od tego nie da się uciec.  Myślę, że każdy znajdzie w tych wierszach coś ważnego  dla siebie. Chociażby w końcowych wersach wiersza pod tytułem –  „Od dwadzieścia do dwadzieścia jeden”: 

 

Skóra cierpnie na myśl, że wrócimy 
do siebie jedynie głosem, oczami zza szyb, 

zamiast czułego dotyku i pocałunków, 
które przywracają sens.

Otóż to! Skóra. Ta wytatuowana! 

Mocnym akordem brzmią końcowe wiersze , jeden z nich przytaczam w całości: 

 

Ciekawe dlaczego  

 

od pewnego czasu
nie dopija herbaty.
Zaparza kolejną i następną, 
zostawiając w filiżankach 
trochę płynu na dnie.

Może dlatego, że nie lubi, 
kiedy coś się kończy.

 

Książkę gorąco polecam !

 

Jarosław Trześniewski-Kwiecień

Powrót