Jarosław Trześniewski Kwiecień "Podskórne wkłuwanie"
„Pejzaż z tatuażem” (Fundacja Duży Format, Warszawa 2024), najnowsza, piąta już książka poetycka Bogumiły Salmonowicz to niezwykły trójgłos. Mamy tutaj bowiem do czynienia z trzema punktami widzenia, jakby trzema roztrojonymi osobowościami podmiotu lirycznego. I bardzo wyrazisty podział w książce pod znamiennymi podtytułami: męski, żeński i unisex.
Pierwsze moje skojarzenie z tytułem to: „Tatuaż na jabłku” z 2010 roku zmarłej w 2023 roku poetki Romy Jegor, i ten tatuaż w tytule łączy obie poetki, pomimo odrębnej poetyki, ich percepcja jest bardzo sobie bliska – u Romy mamy opisane trudne relacje międzyludzkie, doznawanie przemocy, miłość między kobietą a mężczyzną jako clou jej tomu, podobnie jest w książce Bogumiły Salmonowicz, ale tylko podobnie, gdyż sięga ona dalej. Z racji swoich doświadczeń i obserwacji zawodowych podejmuje bardzo trudny temat wykluczenia, wyobcowania, doznawania przemocy chociażby poprzez inną orientację, dramat odrzucenia, brak porozumienia, brak empatii. I pisze to w specyficznym trójgłosie, opisuje wręcz suche relacje ofiar i świadków wszechogarniającej przemocy. I to jak opisuje! Dlatego na początku przytaczam w całości jeden z najważniejszych tekstów zbioru:
Na wewnętrznych wyspach
nawet słońce bywa za kratami. Zwłaszcza
gdy z nawyku skupiamy się na porażkach.
W uporczywym poszukiwaniu dobrostanu
można trafić na zasłyszany slogan
każdy zasługuje na szczęście,
tylko nie wszyscy na nie pozwalamy.
Sztuką jest przyjąć, a jeszcze
większą podać dalej.
I takie końcowe 3 wersy z wiersza : „Rozwidlenia”:
Czasem przeznaczenie można znaleźć na drodze,
którą próbowaliśmy je obejść. Najtrudniej będzie
zdecydować, jaki most przekroczyć, a jaki spalić.
Stanowią swojego rodzaju continuum wokół którego toczy się narracja pejzażu. I zadajemy wtedy sobie pytanie - dlaczego właśnie pejzaż z tatuażem? Otóż poetka opisuje w pewnym sensie obrzędy rytualne, doświadczenia z codzienności, zagubienia , utraty wiary w sens życia, w to co dotyka nas do głębi, do samej skóry. Robi to subtelnie, jak doświadczony tatuażysta, podskórnie wkłuwa różne narracje.
Od początków ludzkości tatuaż fascynował wielu ludzi. W niektórych społeczeństwach był oznaką wysokiego albo niskiego statusu (wojowie, niewolnicy). Sam tatuaż – jak wiadomo – to tuszowy barwnik wcierany w skórę, stanowił i stanowi głęboką ingerencję w ciało człowieka, prowadzącą do zmiany pigmentacji skóry. Czasem dobrowolną, a czasem przymusową – chociażby u więźniów obozów koncentracyjnych. Obecnie wiele osób ozdabia ciało tatuażem. Jakiś czas tatuaż uchodził za tabu, dominował w kulturze więziennej. Stąd też pewne uprzedzenia, pewnego rodzaju ostracyzm i dystans. Teraz jest moda na tatuaż, a ta rządzi się swoimi prawami. Swego czasu napisałem o jednym z tomików Bogumiły Salmonowicz – „Abrazjach” jako obrazach nieustannego ścierania, przedzierania przez słowa. Samo pojęcie abrazji (geologiczne) kojarzyło mi się z procesem erozyjnym, i takie procesy – tym razem psychologiczne - Bogumiła Salmonowicz konsekwentnie opisuje w „Pejzażu z tatuażem”. Obrazy w oszczędnej, przeważnie krótkiej formie. Ten wręcz minimalistyczny zapis w końcowej fazie „Pejzażu” mówi więcej niż nam się wydaje. Dochodzi jeszcze znakomita perfekcja i dyscyplina poetycka.
Bo to wytatuowanie pejzażu to niestety(sic!) bolesne kadry ogarnięte erozją, zniszczeniem, rozpadem znanego nam świata. Nieprzypadkowo zazębiają się tu losy trzech podmiotów lirycznych - będące w centrum uwagi wnikliwej obserwatorki- poetki Bogumiły Salmonowicz. One ten pejzaż uzupełniają. Mamy tu zaburzone relacje damsko- męskie, pandemiczną grozę i echo wojny w sąsiedniej Ukrainie. Od tego nie da się uciec. Myślę, że każdy znajdzie w tych wierszach coś ważnego dla siebie. Chociażby w końcowych wersach wiersza pod tytułem – „Od dwadzieścia do dwadzieścia jeden”:
Skóra cierpnie na myśl, że wrócimy
do siebie jedynie głosem, oczami zza szyb,
zamiast czułego dotyku i pocałunków,
które przywracają sens.
Otóż to! Skóra. Ta wytatuowana!
Mocnym akordem brzmią końcowe wiersze , jeden z nich przytaczam w całości:
Ciekawe dlaczego
od pewnego czasu
nie dopija herbaty.
Zaparza kolejną i następną,
zostawiając w filiżankach
trochę płynu na dnie.
Może dlatego, że nie lubi,
kiedy coś się kończy.
Książkę gorąco polecam !