• 27 Maj 2025

Sylwia Kanicka – Plastry na ranach w wierszach Danuty Bartoszuk

 

„przeszłość smakuje słono

gorycz wywietrzała”

To dobre słowa, by wejść w zbiór wierszy Danuty Bartoszuk „Tkanka bliznowata”, który ukazał się w 2023 roku nakładem wydawnictwa Fundacji Duży Format. To czwarta książka poetycka Bartoszuk i czwarta opowiedziana przez nią historia, w której poetka udowadnia, że emocje w utworach nie są wyreżyserowane na potrzeby wierszy, bo to wiersze powstały, by te emocje pokazać. 

Będąc przy tytule, z medycznego punktu widzenia tkanka bliznowata zastępuje tę uszkodzoną, pozwala na jej odbudowę. Mija czas i wygładzają się powstałe nierówności, dopasowuje się kolor. Jest to jednak pozorna odnowa, ponieważ taka warstwa nie posiada już wszystkich funkcji. To medyczne nawiązanie może przynieść kierunek spojrzenia na prezentowany zbiór, w którym skumulowanych jest wiele historii, a bohaterka Bartoszuk dojrzała do tego, by opowiedzieć przeżycia ubrane w barwy sinych oczu, poniżania, braku zrozumienia i tęsknot. Bartoszuk nie boi się poruszać tematów trudnych, skrywanych w czterech ścianach mieszkań, spychanych poza margines życia. Nawiązuje do sytuacji niezauważanych, dając im w ten sposób ciche przyzwolenie społeczne na zło poprzez odwracanie wzroku. Ukazuje przeżycia związane ze śmiercią, ale widzi też chwile ważne, dające wytchnienie, pozwalające na wiarę. 

Jaki obraz pojawia się w utworach? Przede wszystkim wyniszczający człowieka psychicznie. Bohaterka zaczyna mówić i wylewa się z niej wszystko, co przez lata tłumiła, „po omacku dotyka wspomnień / już nie boi się płakać”. Zobaczyć można alkoholizm nie pozwalający na normalne funkcjonowanie, „bo znów było za ciasno / w mężowskim uścisku”, a w „wodzie i wódce / pływają tajemnice”. Brak wsparcia i pełnienia odpowiednich ról w rodzinie, które prowadzą do zniszczenia beztroskiego dzieciństwa:

„mama miała wtedy

ze cztery lata

chociaż myślała

że czterdzieści

ja skończyłem osiem”,

i powielania wzorców, bo „córka pijaka / brzmi niemal jak rybaka”. Również niespełnione pragnienia, gdy bohaterka przekonuje się, że „walentynki wymagają ostrożności / niepodarowane kwiaty mogą ranić”. Tych płaszczyzn można wskazać wiele. Podmiot dotyka warstw, które niezabliźnione na dobre, mogą w każdej chwili otworzyć się powtórnie. Umiejętność powiedzenia o nich głośno powoduje, że blizny stają się coraz mocniejsze, a z czasem tylko przypominają o wszystkim, co pozostało w tyle. 

Danuta Bartoszuk przedstawia jednak nie tylko złe obrazy. Pokazuje, że podmiot, w trudnych chwilach, dostrzegał wokół siebie ludzi ważnych. Nie bez powodu są między innymi wiersze: „Pożegnanie”, „Siostra”, Dobranoc, Tato!” czy „Na bezteściowiu”. Te utwory, świadczą o tym, że pomimo wielu przeciwności pojawiało się wsparcie, namiastka stabilizacji i spokoju. Odejście ważnych osób pozostawiła blizny, których nie chce się usunąć z pamięci. Pielęgnuje się ich obraz, choć czas powoli go zaciera, jednak to ciepło wokół serca, pozostanie na zawsze. Ważnym elementem jest również paląca się nadzieja na piękne chwile mające dopiero nadejść i ukazanie momentu odcięcia się, by dać tym chwilom możliwość zaistnienia:

„najłatwiej poszło z nazwiskiem

nadmiar liter potrzebny mniej

niż szafy

do upchnięcia przeszłości”,

odejście, gdy „zamiast walizki / w dłoni mała dłoń” dodająca odwagi, motywująca do walki. W utworach Bartoszuk czuć wzrastające marzenia, odwołania do chwil, które wywoływały pozytywne dreszcze:

„ładnie ci bez tej pidżamy

w tych piersiach

i w uśmiechu

nie do wybaczenia”,

pomimo licznych doświadczeń, „na przekór alergenom / wyszarpuję wolność”. 

Podmiot Bartoszuk wędruje, tworząc istny kolaż, nakładając na siebie przeżycia. Ten zabieg został wykorzystany w sposób przemyślany. Wykreowana ścieżka, nie prowadzi w jedną stronę – nie jest tylko biała lub tylko czarna. Życie na drodze nie tylko zostawia dziury, ale również stawia mosty, a doświadczenie powinno być najlepszą lekcją, by nie powtarzać błędów, a jeśli się zdarzą, szybko z nich wychodzić. Akcentując to, poetka przywołuje obraz powstania w Getcie Warszawskim, gdy „w żonkilach przegląda / się słońce”, a „przy andersa 

nie widywałam zziębniętej Ryfki / ani płaczącej Racheli”. Biorąc pod uwagę konflikt zbrojny na Ukrainie zadanie pytanie:

 „czy to już wojna”,

powinno być czerwonym światłem, by znów nie trzeba było budować dzielących murów. Podobnie jak to warszawskie wydarzenie powinno być lekcją pokory dla kolejnych pokoleń, tak życiowe doświadczenie powinno chronić przed popełnianiem tych samych błędów. Niestety to nie jest takie proste. 

 

Zbiór prezentuje pewnego rodzaju autoterapię podmiotu (wielu podmiotów, zakładając, że opisywane sceny nie skupiły w jednym życiu), chęć zrobienia kroku do przodu, a wiersze  to przeplatanka uczuć i potrzeb. Czytając:

 „w mieszkaniu na piętrze

wymieszane zapachy

gotowania i strachu

niezabawy w chowanego

pobite garnki podbite oczy

grunt to rodzinka z makatki” 

możemy sobie wyobrazić, w czym przyszło żyć bohaterom tych wierszy i ile traum muszą przepracować, by móc znów cieszyć się każdym dniem, jednak jest też „makatka wyszywana marzeniami” dająca nadzieję na lepsze jutro. Patrząc na wiersze przez pryzmat tych wielu trudnych spraw, można śmiało powiedzieć, że są to utwory społecznie potrzebne, które powinno się czytać głośno. 

 

Danuta Bartoszuk, Tkanka bliznowata (Fundacja Duży Format, Warszawa 2023)

 

Recenzja wyróżniona w Ogólnopolskim Konkursie na recenzję „Wszystkie książki mówią” organizowanym przez Bibliotekę Publiczną w Dzielnicy Wesoła m.st. Warszawy.

Sylwia Kanicka

Powrót