Sylwia Kanicka – gdy wiersze nakazują, by słuchać
Nie potrzeba wielkich słów, by wyrazić ogrom myśli, które buzują w głowie. Nie konieczny jest krzyk, zawiłości w przekazie. Wystarczy prostota i skromność. To najpiękniejsze cechy, jakie mogą posiadać wiersze.
Trzywersowe miniatury, umieszczone w książce poetyckiej Jerzego Hajdugi „Uważaj na siebie”, wydanej przez Towarzystwo Przyjaciół Sopotu w 2020 roku, są skondensowanym przekazem, sprawiającym wrażenie prowadzonego z czytelnikiem dialogu, wciągającego do tego stopnia, że odczuwa się potrzebę odpowiadania na pojawiające się pytania:
„masz pomysł na
wyjście nocą
prowadź” (Moja mordko, s. 18),
Mimo wszystko, te z pozoru proste wypowiedzi, momentami wręcz równoważniki zdania, na pewno nie dają nam gotowych recept, z pewnością nie mówią wszystkiego. Mogą stać się jedynie zaczynem do rozważania, gdyż tematyka utworów przytacza rożne sytuacje, szczególnie te trudne, o których, dopóki nie dotyczą nas bezpośrednio, łatwo mówić:
„o co chodzi ale
przecież nie
jestem sam” (Sam już nie wiem, s. 8),
jednak, gdy staje się z nimi oko w oko, wówczas zdecydowanie zmienia się ton rozmowy z samym sobą, bo „nawet sen oddał mi / ciebie z piaskiem / w oczach” (Na zawsze, s. 36). Odbiorca bardzo szybko wyciąga ze swojej pamięci wydarzenia, które miały miejsce lub pozwala wyobraźni, by pokazała scenariusz z nim w roli głównej. To mnie najbardziej zaskoczyło w tych miniaturach, bowiem potrafią, w dobitny sposób, uświadomić czytelnikowi kruchość jego życia, potrafią rozłożyć na łopatki przez nagle myśli, które:
„może i chciałyby zapomnieć
o mnie nie
potrafią” (Wiersze po nocach, s. 39).
Jerzy Hajduga pisząc te utwory zdawał, sobie sprawę z ich możliwości i pozwolił, by właśnie taką, otwierającą człowieka, funkcje posiadały. Nadał im indywidualną formę rachunku sumienia, który czytelnik przeprowadzi na sobie, by w ten sposób dostrzec wiele umykających szczegółów. Co ważne nie ma to doprowadzić do wewnętrznych rozterek, a jedynie uświadomić, iż „Między słowami / echo niesie milczenie / lepiej mu jak nam / bez słowa” (Między słowami, s. 17).
Końcową częścią książki są „Fragmenty z czasu kwarantanny”. Nie mogę odrzucić myśli, że wszystkie wiersze powstały w pierwszych miesiącach trudnego zderzenia się ludzi z pandemią, która wywołała wiele strachu, łez i ukazała ludzką bezsilność. Te liryczne utwory, w tych pandemicznych momentach, przybierają na sile, w momencie uświadomienia sobie przez człowieka, że „nawet gdy dłużej czekam / mam chwilę na / wieczność” (*nawet gdy, s. 43) i „… tylko / ściany kłócą się / o mnie” (*z kąta w kąt, s. 43). Pandemia doprowadziła do sytuacji wyjątkowo trudnych, gdy „została odległość / nie podanie / ręki” (*została odległość, s. 44), a jej rozwój wywołał wiele wewnętrznego sprzeciwu w człowieku. Biorąc pod uwagę tę sytuację, czytelnik jeszcze dokładniej odczuwa przekaz wszystkich miniatur, szczególnie gdy nie można pominąć momentu śmierci. Hajduga przywołał w tym celu obraz matki:
„nikt tak nie potrafi
milczeć jak ty
mamo” (Nikogo za ścianą, s. 31),
bo on najbardziej jest wstanie poruszyć, a jednocześnie potrafi być odzwierciedleniem wszystkich trudnych uczuć związanych ze stratą bliskiej osoby. Poeta pozwala by czytelnik zrozumiał, jak bardzo jest mały w obliczu opanowującej świat, kryzysowej sytuacji, a tym samym może powinien docenić to co ma. W ten sposób będzie mógł żyć wykorzystując, wszystkie przytrafiające mu się chwile.
Jerzy Hajduga pisze swoje miniatury w sposób bardzo przejrzysty. Można też odnieść wrażenie niedokończonych tekstów. Powiedziałabym, że jest to świadomy zabieg, aby pozwolić odbiorcy na jego własne zakończenie. W tych wszystkich małych elementach, wyróżniających te utwory poetyckie na tle innych, tkwi ich indywidualna siła przesłania i oddziaływania na czytelnika, bo:
„miedzy kartką a piórem
wplątał się wiersz” (Wiersz bez pana, s. 38)
Jerzy Hajduga, Uważaj na siebie (Towarzystwo Przyjaciół Sopotu, Sopot 2020, s. 48)